powiedziała energicznie. - Właśnie, już wcześniej jedno z jego dochodzeń

ludzi, każde z nich miało własne życie i wymagającą pracę. Poza tym przecież istnieją telefony! Cholera, jak ona nie chciała wracać na pokład samolotu! Została na pogrzebie. Trzymała Quincy'ego za rękę. Klepała Kimberly po plecach, gdy ta się rozpłakała. Poznała liczną rodzinę i dla każdego była miła. Potem wróciła do domu Quincy'ego, gdzie przybyli razem tak, jakby nigdy się nie dotykali i nigdy nie mieli dotykać. W poniedziałkowy ranek odwiózł ją na lotnisko. Znów dopadło ją dziwne uczucie. Próbowała coś powiedzieć, ale jej się nie udawało. Zadzwonię do ciebie - powiedział Quincy. Skinęła. Niedługo - powiedział Quincy. Skinęła. Przykro mi, Rainie - powiedział Quincy. 256 Skinęła, chociaż nie była tak całkiem pewna, dlaczego mu przykro. Wróciła do Portland. Pięć dni, sześć godzin i trzydzieści dwie minuty temu. Telefon dzwonił. Ale gdy podnosiła słuchawkę, to nigdy nie był Quincy. - Nie mogę wiecznie się dostosowywać - powiedziała do ekranu komputera. - To nie w moim stylu. Czy dla mężczyzn kobiety mają zmieniać dosłownie wszystko? Owszem, wcześniej byłam uparta, niepewna i wrogo http://www.motopati.pl/media/ W tę odpowiedź Rainie akurat mogła uwierzyć. Nie była tylko pewna, co się za nią kryło. Przechyliła krzesło do tyłu i z roztargnieniem położyła jedną nogę na biurku, a potem skrzyżowała na niej drugą. Mięśnie wciąż ją bolały po porannym biegu. Przeciągnęła się, rzucając agentowi specjalnemu Pierce’owi Quincy kolejne taksujące spojrzenie. Doświadczony, pomyślała, zna się na swoim fachu. Pewnie po czterdziestce. Lekka siwizna na skroniach pasowała do krótko przystrzyżonych włosów i eleganckiego garnituru. Dodawała powagi. Rainie była gotowa się założyć, że agent specjalny Pierce Quincy robił wiele, żeby podkreślić swój autorytet. Chociaż nie musiał się bardzo wysilać. Wystarczyło spojrzeć w jego oczy o świdrującym, twardym spojrzeniu. Facet widział w życiu niejedno. Nic go już pewnie nie przerastało. Przez chwilę Rainie szczerze mu zazdrościła. – Tropiciel? – zapytała, choć właściwie znała odpowiedź. – Też. Poza tym prowadzę wykłady i pracuję dla Sekcji Badań Behawioralnych. – Zajmuje się pan seryjnymi mordercami?

pociechę i wsparcie u innych dorosłych. – Nigdy o tym nie pomyślałam – wyznała szczerze Sandy. – Nasza rodzina nie jest zbyt liczna. Rodzice Shepa zmarli kilka lat temu. A moi... wiem, że kochają wnuki, ale nie należą do ludzi najbardziej wylewnych. Tacy już są. – Przerwała. – Myślicie... myślicie, że problemy Danny’ego spowodował mój powrót do pracy? Quincy uśmiechnął się do niej serdecznie. Sprawdź w celi więziennej. Przysłowiowa pozłacana klatka. - Chyba już nie chcę z tobą rozmawiać. - Twoja najbliższa przyjaciółka nie żyje, mąż pracuje całymi dniami. Tak, gdybym była tobą i gdybym poznała odpowiedniego mężczyznę, kogoś, kto powiedziałby, że wyglądam ślicznie, kogoś, komu podobałby się mój uśmiech, najprawdopodobniej zrobiłabym wszystko, czego on by zapragnął. 86 - To jakieś szaleństwo! Nie wiem, o co ci chodzi, więc nie będziemy więcej rozmawiać. Mówię poważnie! - Uniosła głowę i powiedziała zdecydowanie: - Wynoś się. Rainie zaś odpowiedziała równie szczerze jak Mary. - Mary, więc nie szukasz nowej najlepszej przyjaciółki? Nie szukasz nikogo nowego, kogo mogłabyś zdradzić?