lat temu. Ludzie wiedzieli o nim tylko tyle, że miał brata, Normana

Miał tę swoją manierę niespiesznego odpowiadania na pytanie. Zawsze odczekiwał sekundę lub dwie, jakby rozważając, smakując samo pytanie wraz z wszystkimi możliwymi odpowiedziami. - James - powiedział wreszcie. Milla dodała gazu, wyprzedzając jakiś sportowy samochód. - To twoje prawdziwe imię? - Tak. Może tak, może nie. Ale to nie robiło specjalnej różnicy Dobrze, że to policja po nich zadzwoniła. W takich sprawach Poszukiwacze zwykle działali pod komendą policji lub miejscowego szeryfa, zależnie od tego, kto pierwszy przyjmował zgłoszenie. Poszukiwania zawsze udawały się lepiej, jeśli były dobrze zorganizowane; tłum spanikowanych ludzi rozchodzących się we wszystkie strony równie dobrze mógł sam się pogubić. Zazwyczaj miasta i hrabstwa miały własne wyspecjalizowane ekipy do odnajdywania zaginionych, ale czasem - gdy brakowało ludzi i czasu – prosiły o pomoc Poszukiwaczy. Oni wiedzieli, jak szukać, byli zdyscyplinowani i umieli trzymać się mapy. Ulica, na której mieszkało dziecko, roiła się od samochodów, służbowych i prywatnych. Ludzie chodzili po ulicy, głośno wołając http://www.my-medyczni.net.pl - Sprzedała Justina - ciągnął Rip. - Dostała za niego kupę kasy. Przykro mi, Millo, nie wiem, dokąd go wysłali. Przeryłem wszystkie papiery Susanny, ale nie było tam nic o dalszym losie dzieci. Myślę, że miała to gdzieś. W oczach Ripa zalśniły łzy - Powiedziała, że zwodzili cię przez dziesięć lat - odezwał się cicho. - Ze pilnowali dokładnie, abyś ścigała cienie. - Co zamierzasz z tym zrobić? - spytała Milla zdławionym głosem. To bolało. Była zszokowana, dotknięta i zła. Susanna miała szczęście, że jej tu nie było. Mogłaby ją spotkać duża krzywda. - Nie wiem. Rozwód, to oczywiste. Nie zostawiłem jej tylko dlatego, że chciałem jeszcze trochę powęszyć. Czy mógłbym zeznawać przeciwko niej? Nie wiem.

końcu się rozeszły. - Nic nie mówiłaś! A ja myślałam, że to jedna, niezobowiązująca randka. - Nie było o czym opowiadać. Stare dzieje. Nie zgodziłam się na żaden kompromis i skończyło się. - To źle - orzekła poważnie Susanna. - Wcześniej czy później Sprawdź ryzykowali, i słusznie. Niestety, oznaczało to kurczaka i fasolkę. True wyciągnął małą solniczkę z kieszeni marynarki i zaczął obficie posypywać kurczaka czymś czerwonym. - Co tam masz? - spytała Milla. - Mieszanka przypraw z południowego zachodu. Chcesz trochę? Od razu zaświeciły się jej oczy - Och, jasne! Nie przyprawiła kurczaka aż tak szczodrze jak True, ale i tak jej kubki smakowe zapłakały ze szczęścia. - Noszę ze sobą tę solniczkę od lat - powiedział biznesmen. - Nieraz ratowała mi życie. - Czy ja też mogę skorzystać? - spytała kobieta siedząca obok niego po drugiej stronie. I już za chwilę przyprawa True krążyła