- Bestię!

- A po trzecie, powinien doświadczyć, jak to jest być zakochanym. Tak więc, panno Tyler, moje ostatnie pytanie brzmi: czy kiedykolwiek była pani zakochana? Jego bezpośredniość sprawiła, że poczuła się nieswojo, ale nie chciała, by się o tym dowiedział. - Sądziłam, że jestem zakochana - odpowiedziała. - Jeden jedyny raz. - W ojcu pani syna? - Obiecał pan, że to będzie ostatnie pytanie. - To nie było pytanie, tylko stwierdzenie. Wierzyła pani, że się zakochała, a to było tylko... - Młodzieńcze zadurzenie. A teraz moja kolej na zadawanie pytań! — dodała, nim zdążył skomentować jej słowa. R S - Słucham, proszę się nie krępować. —Czy kiedykolwiek pływał pan w oceanie? - Oczywiście, że tak. - Widział pan wschód słońca? - Każdy, kto ma dzieci, oglądał niejeden wschód słońca - nie krył rozbawienia. http://www.nabudowie.org.pl/media/ - Słucham, detektyw Santos. - Pomóż mi... - z drugiej strony rozległ się ledwie słyszalny kobiecy głos. - Proszę, pomóż... Wyprostował się. - Kto mówi? - Santos, proszę. Musisz mi pomóc, nie mam do kogo się zwrócić. - Tina - dopiero teraz ją rozpoznał - to ty? - On mnie śledzi. Wiem, że to on. - Zaczęła płakać. - Zabije mnie... Zimny dreszcz przeszedł mu po plecach. - Buster Flowers siedzi. Facet, który dał ci krzyżyk. - To nie on! Santos, nie chcę umierać! Jej krzyk poraził go. Była śmiertelnie wystraszona. - Skąd dzwonisz? - Z budki przy rogu Toulouse i Burgundy. Obok apteki i kościoła.

słusznie, co oznacza, Ŝe musi przestać myśleć w kółko o tym, kiedy popełnili błąd, kiedy przekroczone zostały granice, których nie wolno było przekroczyć. Mark wstał, gdy podeszła do stolika. - Przepraszam za spóźnienie - rzekła, siadając naprzeciw niego. Erika siedziała na przystawce obok Marka. - Jak się jeździ? - zapytał z uśmiechem. Sprawdź płynące z oczu. Słusznie by postąpiła wyprowadzając się z Royal. Austin to duŜe miasto dające mieszkańcom perspektywy na przyszłość. Zawrze tam nowe przyjaźnie i kto wie, moŜe spotka kogoś, kogo potrafi pokochać Bzdura! Ona zawsze będzie kochać Marka. Uniosła głowę, bo usłyszała pukanie. Wiedząc, Ŝe to nikt inny, tylko Mark, nie zareagowała. Nic nie mają sobie do powiedzenia. Gdy pukanie rozległo się ponownie, pomyślała, Ŝe zapyta, czego on chce. Na pewno nie jej, pomyślała. Z cięŜkim westchnieniem podeszła do drzwi. - Kto tam? - Słyszałem, co mówiłaś w kuchni, a teraz proszę, byś wysłuchała mnie. Wolałaby, Ŝeby nie widział jej zaczerwienionych oczu. Tak bardzo kochała tego męŜczyznę. Wzięła się jednak w garść i spojrzała na niego. - JuŜ mi chyba wszystko powiedziałeś, Mark.