doliczyć...

Becky kiwnęła głową. – To, co się stało, wszystkich w Bakersville zasmuciło. Ty też jesteś smutna, prawda? Becky znowu przytaknęła. – I ja jestem smutna – powiedziała cicho Sandy. – Tata jest smutny. Inne dzieci też są smutne. Więc ponieważ wszyscy są smutni, przez jakiś czas nie będzie szkoły. – A potem? – Potem, Becky, znowu zaczniesz się uczyć. Ale nie martw się, kotku. Wrócisz do szkoły dopiero, kiedy będziesz gotowa i upewnimy się, że jest bardzo, bardzo bezpiecznie. Żeby ta zła rzecz... – Potwór. Sandy zawahała się. – Żeby potwór już nigdy tam nie przyszedł. Becky wpatrywała się w matkę badawczo. Jej oczy były wielkie i poważne. Sandy dopiero teraz zdała sobie sprawę, jak duża już jest jej córeczka. Po chwili dziewczynka zajęła się znowu śniadaniem. I nagle Sandy zrozumiała, że Becky jej nie wierzy. Świat już nigdy nie będzie bezpieczny, skoro w szkole mogą się pojawiać potwory. Wypiwszy resztkę soku, bezmyślnie zaczęła szorować nad zlewem szklankę. Lampka na automatycznej sekretarce mrugała jak szalona, ale Sandy już wczoraj odsłuchała wszystkie wiadomości. Zanim Shep zmienił numer, żeby położyć kres anonimowym telefonom, próbował skontaktować się z nią Mitchell. Przeprosił, że zawraca głowę, ale koniecznie http://www.nowapsychologiabiznesu.pl/media/ łódkę! Po co? Czy nie dlatego, żeby potajemnie odwiedzać Rubieżną? Usiadłam przy stole i szybko spisałam wszystkie wypowiedzi starca Izraela, razem sześć. Pisałam ci, Ojcze, w poprzednich listach, że wyczuwam w tych dziwnych słowach jakieś tajemne orędzie, którego sensu w żaden sposób nie mogę przeniknąć. Oto one, te krótkie repliki dzień po dniu. „Pozwalasz odejść słudze swemu – śmierć”. „Twoje są niebiosa – Teognosta”. „Zadrżało Dawidowi serce jego – mętna”. „Mający uszy niechaj słyszą – cucullus”. „Mirowariec przyrządzi ci mieszaninę – nonfacit”. „Nie smuć się zdrów – monachum”. Oddzieliłam kreską ostatnie słowo każdej frazy, dlatego że igumen dodał je do cytatów z

murach, powiew wiosny na twarzy sprawił jej przyjemność. Od incydentu z Richardem Mannem zespół dochodzeniowy w Bakersville miał pełne ręce roboty. Abe Sanders postawił na swoim: zdobył formalny nadzór nad śledztwem. Podsyłano mu jednak kolejnych natrętnych agentów federalnych, a to więcej, niż może znieść jeden człowiek. Rezultaty badań daktyloskopijnych okazały się zdumiewające. Pod nazwiskiem Richarda Sprawdź Połaskotał ją. – Nie spoufalać się? – wymamrotała. Podniósł głowę. – Żadnych przygód na jedną noc. Żadnych szaleństw. Jestem na to za stary, Rainie. Byłem już w tylu miejscach i spędziłem za dużo czasu na badaniu tego, co w człowieku najgorsze. Spróbowałem małżeństwa, spróbowałem ojcostwa. Z wielu rzeczy w życiu jestem dumny, a wielu żałuję. Nie wierzę już w ucieczkę od rzeczywistości na jedną noc. Nie widzę w tym sensu. Chciała coś powiedzieć, ale zamknął jej usta pocałunkiem. Zadrżała ze zdziwienia. Przez chwilę nie odrywał od niej poszukujących warg. Czuła jego dłonie na swoich plecach. Przytrzymywał ją lekko, pozostawiając możliwość wycofania się. Była mu za to wdzięczna, ale i trochę rozczarowana. Nagle przerwał pocałunek.