drzwi.

wybiegł na klatkę i podchodząc do drzwi naprzeciwko jego mieszkania. Tak się śmiesznie złożyło, że przyjaciel z dzieciństwa także okazał się być gejem. Podobno podkochiwał się w nim trochę, ale Krystian zawsze traktował go jedynie jako kolegę. Karol nie mógł być jego księciem z bajki! Nie był przystojny. Był gruby, ale za to mieli masę wspólnych tematów. Zapukał, a już po chwili w progu pojawił się trochę otyły nastolatek, z krótkimi, czarnymi włosami. Ubrany był tak jak zawsze, w zwykłą szarą bluzę i stare, wyprane dżinsy. - Dzisiaj go znajdę! – oznajmił Krystian, uśmiechając się szeroko. - Kogo? – zdziwił się chłopak, schodząc powoli ze schodów. - Księcia! Krystian westchnął ciężko, rozglądając się po klubie. Siorbnął swojego drinka zasmucony. Nie było żadnego kandydata na księcia! Żadnego! Owszem, znaleźli się przystojni mężczyźni, ale… Ale nie nadawali się na zostanie księciem. Nie byli idealni. To nos był za długi, to włosy przetłuszczone, to wzrost nie ten… I jak tu znaleźć księcia? - Beznadzieja – jęknął Krystian, bawiąc się słomką. Karol spojrzał na niego kątem oka. Chłopak był ładny, naprawdę. Nawet ślad po trądziku na policzkach nie odbierał mu uroku. - Nie załamuj się, kiedyś go znajdziesz – pocieszył przyjaciela, pijąc powoli swój http://www.nowoczesnapsychologia.pl kilku minutach wszyscy kłusowali ku willi Knightów. Konie Evy i Siergieja szły łeb w łeb. - To tam - mruknęła, wskazując na mały, zdobny stiukami budynek niedaleko plaży. - Na pewno? Eva potwierdziła, uśmiechając się dyskretnie. Siergiej wydał jakiś rozkaz swoim ludziom. Wszyscy jednocześnie zeskoczyli z koni i zaczęli się skradać ku domowi. Eva pozostała nieco w tyle, lecz patrzyła na wszystko z rosnącym podnieceniem. W świetle księżyca dostrzegła, jak ludzie Michaiła uważnie przyglądają się oknom i drzwiom. Jeden z Kozaków wspiął się bez słowa po kracie, oplecionej różami. Wkrótce znalazł się na wysokości pierwszego piętra. Kozacy otoczyli willę i przez chwilę Evę ogarnął lęk. Jakby się przestraszyła, że tym razem posunęła się trochę za daleko. Nagle w nocnej ciszy rozległy się strzały. Kolejne padły z wnętrza domu. Eva usłyszała czyjś krzyk i osadziła konia w miejscu. Kozacy wdarli się do środka. - Pozwól mi zostać, ojcze - poprosiła Parthenia, zapalając świecę w bibliotece, gdzie

stale krążyli w pobliżu, wpatrując się w tłum, który otaczał graczy, Becky miała na głowie głęboką budkę, osłoniętą welonem z jasnobłękitnej koronki, trudno byłoby ją więc rozpoznać, zwłaszcza że osłoniła się też parasolką. Podczas gdy Alec i Drax próbowali szczęścia w pierwszej turze, ona czekała na rezultat w straszliwym napięciu. Złościła ją własna bezsilność, choć wiedziała, że wszystko zależy teraz wyłącznie od Aleca. Aby ich plan się powiódł, nie wystarczyło tylko wyeliminować Michaiła z gry. Alec musiał również zwyciężyć cały turniej. Sprawdź Bella, wsiadłszy do środka, ledwie opanowała westchnienie zachwytu. - Trochę tu mało miejsca - stęknęła, marszcząc nos. - W sam raz dla dwojga - zawołał, wskakując za kierownicę. - Mam nadzieję, że nie podróżujesz bez ochrony? - Owszem, o ile uda mi się od nich uwolnić. Bądź spokojna, mój sekretarz i ochrona pojadą z tyłu. Pokażemy im! Roześmiał się i uruchomił silnik. Na podstawie głębokiego pomruku zorientowała się, że pod maską nie było miejsca na nic innego. Zanim zdążyła odetchnąć, Edward ruszył z miejsca z piskiem opon. - Założę się, że już narzekają. - Ruchem głowy wskazał samochód widoczny w tylnym lusterku.- Gdyby Claude mógł postawić na swoim, mógłbym jeździć najwyżej trzydzieści na godzinę. W dodatku wyłącznie pancerną limuzyną, ubrany w kamizelkę kuloodporną. - Nie dziw się. Przecież płacą mu za to, żeby cię chronił. - Szkoda, że podchodzi do tego ze śmiertelną powagą. - Edward zredukował bieg i z piskiem opon wszedł w serpentynę zakrętu. - Czy twój dziadek żył długo i szczęśliwie? - zapytała, chwytając brzegów fotela. - Kto? - Twój dziadek. Zastanawiam się, czy dożył sędziwej starości. Bo jeśli jeździł jak ty, jest to mało prawdopodobne. - Zaufaj mi, ma belle, znam tu każdy kamień.