twoje ciało poruszało się wraz z moim w rytm muzyki.

Poczuła silne ukłucie czystego gorąca. Położyła dłoń na bijącym jak oszalałe sercu. - ... chcę czuć pod wargami twoje nagie ciało... Stłumiła jęk. ROZDZIAŁ PIĄTY W jej głowie eksplodowały obrazy splątanych ciał, wymownych pocałunków. Zachwiała się. Złapał ją za ramiona i schował głowę w zgięciu szyi. Uniosła się odrobinę, a on zadrżał. Jej zapach wsiąkał w niego, niczym deszcz w spieczony piasek pustyni. Oblizała wargi i uniosła rękę, żeby dotknąć jego głowy, ale nagle zamarła. Złapał ją za nadgarstek, a potem przesunął ręce za plecy i zacisnął w jednej swej dłoni. Ten ruch sprawił, że znalazła się bliżej niego. Chłonęła jego zapach. Czuła, że jest podniecony. - Widzisz, co ze mną robisz? Podniosła wzrok na jego twarz, ukrytą w ciemności. - Ty robisz ze mną to samo, Richardzie - powiedziała. Jej ciało płonęło na sposób, jakiego nie znała i nie wiedziała, że w ogóle istnieje. http://www.nozoil.pl/media/ przed chwilą była odprężona i ożywiona, lecz teraz wyczuwał w niej smutek. Wyszli z restauracji dopiero przed jedenastą. Gdy jechali szybko pustymi ulicami, spojrzała na Theo. Od kilku minut nie zamienili nawet słowa. Przypuszczała, że mężczyzna nie może się już doczekać końca tego wieczoru. Spełnił swój obowiązek, zapewnił jej rozrywkę, a teraz pragnie zapewne jak najszybciej wrócić do domu. – Dziękuję za uroczy wieczór – powiedziała sztywno. – Cała przyjemność po mojej stronie – odrzekł, nie odrywając wzroku od jezdni. – Smakowała ci kolacja? – Bardzo – zapewniła i odwróciła głowę ku bocznej szybie. Zajechali przed dom. Zanim Theo zdążył włożyć klucz w zamek

Widziała pani, kto to przyniósł? – Przepraszam, właśnie niedawno zaczęła się moja zmiana. – Nie było jakiejś kartki? – Nic nie widziałam. Oczywiście mogę jeszcze raz sprawdzić. Aimé wróciła po paru minutach i potrząsnęła głową. Luke podziękował jej i poszedł do swojego pokoju. Telefon zaczął dzwonić dokładnie Sprawdź - Mam jakieś spotkanie o szóstej. - Dostrzegł rozczarowanie na jej twarzy i dodał: - Ale nie martw się, postaram się być. ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY Rodzice przechadzali się po klasie, rozmawiali cicho i podziwiali wiszące na ścianach prace swoich dzieci. Malinda krążyła wśród nich, uśmiechała się do kilku znajomych twarzy, popijała drobnymi łyczkami przygotowany przez Komitet Rodzicielski poncz. Nikt, ale to nikt nie domyśliłby się, że pod tym miłym uśmiechem prawdziwej damy wrze wściekły gniew. I to jaki! Byłą już w klasie Małego Jacka i Dawida. Siedziała na malutkich krzesełkach, przeglądała teczki z rysunkami