łó¿ka, ale... ale...

ju¿ tchu w piersiach i nogi zaczynały odmawiac posłuszenstwa. Nick cały czas patrzył przed siebie, nie odrywajac wzroku od pleców wysokiego me¿czyzny w czarnej kurtce, który co jakis czas znikał w tłumie, by zaraz znowu sie pojawic. Szedł szybko, ale troche nierówno, jakby oszczedzał jedna noge. - Zwariowałes - rzuciła Marla, dyszac, kiedy wybiegli na Jefferson Street. Nieco pózniej, kiedy myslała, ¿e płuca zaraz jej pekna, dotarli w koncu do swiateł. Przebiegli ulice na czerwonym swietle i znalezli sie na tłocznym, hałasliwym Fisherman's Wharf. - Cholera! - Nick splunał, przeszukujac wzrokiem tłum kłebiacy sie na nadbrze¿u. - Zwiał? - Wszedł do któregos ze sklepów albo do restauracji. Chyba. - Albo wsiadł do samochodu. 356 - Do jeepa. Zało¿e sie, ¿e jezdzi jeepem. Marla spojrzała na niego, tknieta jakas mysla. - Jak ten człowiek, którego szukałes wczesniej. http://www.oczyszczalnie-sciekow.biz.pl - Przychodzi mi to bez trudu - powiedział i wiedzac, ¿e własnie popełnia niewybaczalny bład, wyciagnał dłon i zacisnał palce na jej ramieniu. Czuł gładka satyne i miekkie ciało, które zadr¿ało pod jego dotykiem. Marla drgneła, ale nie odsuneła sie od niego. Ogien rzucał czerwony blask na jej ciemne włosy, złocił jej skóre, ró¿owy szlafrok w tym swietle nabrał subtelnego brzoskwiniowego odcienia. Nick na moment rozprostował palce, po czym znów zacisnał je na ramionach Marli. Z cichym westchnieniem oparła sie o niego, a on pochylił głowe i dotknał ustami jej karku. Ogarneła go fala po¿adania, objeła całe ciało, nie pozwalajac myslec o niczym innym poza czysta, zmysłowa przyjemnoscia obcowania z ta kobieta. Goraca.

tapeta w blade róże pochodziła prawdopodobnie jeszcze sprzed drugiej wojny światowej, zasługiwał najwyżej na miano alkowy. Krótki korytarz prowadził do kuchni. Było to największe pomieszczenie w domu, z boazerią, piecykiem na drewno i ręczną pompą przy zardzewiałym zlewie. Łazienka mieściła się w dobudówce na końcu osłoniętego tarasu. Oscar nie zmodernizował tego domu, ale Nevada pomyślał, że może jemu się to uda. Kiedyś rozwali i przerobi kuchnię, doda kolejne schody do łazienki między dwiema sypialniami i wprowadzi się tutaj. W końcu. Sprawdź - Mo¿e, nie wiem. - Usiłowała sie skoncentrowac. - Był jakis powód, ale... - Poczuła, jak krew w jej ¿yłach nagle 236 zmieniła sie w lód. -Wydaje mi sie... ¿e to miało jakis zwiazek z dzieckiem... z Jamesem. Tak. - Ale nie zabrałas go ze soba. - Nie... chyba... chyba rozmawiałysmy o nim, ale... - W głebi duszy wiedziała ju¿, ¿e chodziło o cos wiecej, ale nie była w stanie poskładac strzepów wspomnien w logiczna całosc. - Nie wiem - przyznała w koncu. - To wróci. - Nick spojrzał na zegarek. - Lepiej ju¿ jedzmy. - Spojrzawszy na nia, wrzucił jedynke. Zjechał z krawe¿nika. - Wszystko w porzadku?