upodobali je sobie przestępcy.

– Wszystko. Uśmiechnęła się. – Masz rację. Jednym ruchem otworzyła drzwiczki po swojej stronie i znalazła się na zewnątrz. – Cholera. – Bentz rozpiął pas, szarpnął za klamkę, wysiadł. – Poczekaj! – zawołał za nią. Ona jednak biegła w stronę krzaków, do ścieżki. – Cholera! Ruszył za nią. Noga nie dawała o sobie zapomnieć, gdy biegł po piaszczystym podłożu. Niech to szlag! Zniknęła za zakrętem, w obłoku kurzu. – Cholera! – Był tuż za nią, ale poślizgnął się na zakręcie, nowe buty nie trzymały się żwirowej ścieżki. Utrzymał równowagę, ale usłyszał trzask w chorym kolanie i jego nogę przeszył straszliwy ból. Świetnie. Biegł nadal, zaciskając zęby. Gonił ją, skrzywiony z bólu, kulał przy każdym kroku, ale pokonywał kolejne zakręty ścieżki. Cały czas miał przed oczyma jej głowę, ciemno-rude włosy lśniły w słońcu. – Stój! – zawołał przez wiatr. Ale nie zwracała na niego uwagi, zbiegała ze wzgórza niebezpieczną ścieżką. http://www.ogrodymody.com.pl/media/ że nie przypadnie mu to do gustu. Powiedzieć, że pokojowi Bentza daleko do apartamentu w pięciogwiazdkowym hotelu, to mało. Pokój numer 16, z oknami wychodzącymi na popękany parking i wypłowiałe markizy, z trudem załapałby się na najwyżej dwie gwiazdki, ale Bentzowi to nie przeszkadzało. Na dwóch podwójnych łóżkach widniały takie same, dość spłowiałe narzuty, wezgłowia oklejone sklejką przytwierdzono do ściany. Na mizernym biureczku przycupnął telewizor rodem z lat osiemdziesiątych. Łazienka była tak mała, że z trudem mógł się w niej obrócić. Ręczniki były cienkie jak papier, ale czyste. Za mało dla O1ivii, dla niego – wystarczająco. Rozpakował torbę podróżną, gdy zadzwoniła jego komórka. Na wyświetlaczu pojawił się numer Olivii. – Cześć – zaczął. – Już się martwiłem. – Naprawdę? Mówiła beztrosko i za to był jej wdzięczny. W ciągu minionych dni okazywała mu

– To makabryczne. – Trudno się z tobą nie zgodzić. – Domyślasz się, kto ci je przysłał? – Zebrała zdjęcia i arkusz papieru, pokręciła głową i zwróciła je Bentzowi. – Nie. Montoya dał oryginały do sprawdzenia. Odciski palców, DNA, obróbka komputerowa zdjęć – wszystka, co się da, łącznie z ustaleniem, jakiego rodzaju tuszem Sprawdź machnięciem reki. – Więc myślisz, że Jennifer nadal żyje? Nęka cię? I skoczyła z molo w Santa Monica. – Nie wiem, czy to była Jennifer, nie sądzę, ale nie mam pewności. Nie będę jej miał do ekshumacji. Zajmę się tym. – Jak chcesz. – Hayes był ciągle spięty, miał marsa na czole, wykrzywiał usta. – Broń ci się zmoczyła? – Nie miałem przy sobie. Została w samochodzie. Ale komórka mi zdechła. Bentz dziękował losowi, że pistolet i fotografie zostały w wozie, bezpieczne i suche. Nawet laska się uratowała, choć nie można tego powiedzieć o marynarce i butach – spoczywały teraz na dnie zatoki Santa Monica. Musiał włożyć stare adidasy. Dziękował losowi także za to, że Jonas załagodził sprawę z policją. Ani gliniarze, ani ekipa ratunkowa nie znalazła kobiety lub jej śladów, jednak przekonał ich, że wszystko jest w porządku, nawet jeśli sam tak nie uważał.