– Co chcesz przez to powiedzieć?

rozdzielając kawał drewna na dwie połówki, które poszybowały na boki. Rozrąbał jeszcze dwie, po czym przerwał pracę. Siekierę postawił przy pieńku, oparł się o jej trzonek. Obejrzał się i coś powiedział. Zrozumiała, że nie jest sam. Podeszła do drugiego okna. Na ławce siedział drugi mężczyzna, starszy. Bawił się scyzorykiem. To musiał być Dewey Halette. Najwyraźniej pełnił tu nie tylko funkcję dozorcy. Był przyjacielem Blackthorne'a, może jedynym. Dewey powiedział coś do Blackthorne'a. Jego ożywiona twarz pod daszkiem czapki była pomarszczona jak stare jabłko i ciemna jak niewygarbowana skóra. Pod obcisłym podkoszulkiem rysował się pękaty brzuszek. Kolana dzików były wytarte do białości. Patrzyła to na jednego mężczyznę, to na drugiego. Blackthorne, jakby wiedział o jej obecności, bo stał, wciąż odwrócony do niej tyłem. Jednak zobaczyła lśniące blizny na klatce piersiowej przypominające długie cięcia sztyletu. To musiało być koszmarnie bolesne. Nagle odrzucił głowę do tyłu i roześmiał się. Wiatr niósł dźwięk tego śmiechu, co ją zaskoczyło i napełniło ciepłem. Zapragnęła dołączyć do dwóch mężczyzn, lecz wiedziała, że gdyby Blackthorne chciał, żeby go http://www.olejekkokosowy.net.pl/media/ – Nie rozumiem, dlaczego to ona o wszystkim decyduje. – Richard zmarszczył brwi. – Myślałem, że obowiązuje zasada partnerska. – Niezupełnie. Ona ma coś, co wy chcielibyście mieć, podobnie jak wiele innych par na całym świecie. Niezależnie od tego, czy ci się to podoba, czy nie, to ona dyktuje warunki. Richard zerknął na żonę, a potem znowu na Ellen. Zmarszczki widoczne na jego czole pogłębiły się jeszcze bardziej. – To nie do końca w porządku. Czy ona nie chce czegoś przed nami ukryć? Ellen znowu poczerwieniała. – Nie, na pewno. A w każdym razie nic takiego, co dyskwalifikowałoby ją jako uczestniczkę naszego programu. Sprawdzamy bardzo dokładnie wszystkie zgłaszające się do nas osoby. Nic nie może umknąć

w głowie. Czyżby coś się stało Luke’owi? Może John go wyśledził...? Pomachała ręką do przejeżdżającej taksówki. Samochód zatrzymał się z piskiem opon, omal nie powodując wypadku. Już chciała do niego wsiąść, kiedy usłyszała za sobą jakieś hałasy. Sprawdź – Naprawdę myślisz, że uda ci się stąd zwiać? – Jestem tego pewny. – Zaśmiał się i wskazał przycumowaną nieopodal żaglówkę. – Piękna, prawda? Nazwałem ją ,,Julianna’’. Kate aż pokręciła głową, nie mogąc uwierzyć w to, że John nie czuje żalu z powodu śmierci swej byłej kochanki. W jego głosie nie było nawet cienia poczucia winy. John Powers nie jest człowiekiem, pomyślała. – Jesteś psychopatą, Powers. Żałosnym psychopatą! – stwierdził pogardliwie Luke. Morderca zacisnął zęby. – Powinieneś okazać mi trochę szacunku, Dallas. Mogłem was zabić wiele razy na różne sposoby. Wiesz, czemu tego nie zrobiłem? – Jestem pewien, że zaraz się dowiem.