w strone wzgórza. Gdzies tam, w tym wielkim domu, Marla

- Zostawiłem wóz kawałek drogi stąd - odparł, pokazując podbródkiem na pomoc; przed laty zaparkował swoje auto w tej samej okolicy. - Pomyślałeś, że będę tutaj? - Nie. Sądziłem, że będziesz w domu sędziego albo że jeździsz po miasteczku i sprawdzasz tropy prowadzące do twojej córki, albo że wypuściłaś się na wycieczkę za miasto, ale w końcu pogubiłem się w domysłach, więc zaryzykowałem i przyjechałem tutaj. - Boczną drogą. - Nie chciałem ryzykować, bo sędzia mógł być na ranczu i potraktowałby mnie niemile. - Chwycił ją za ramiona silnymi, gniewnymi dłońmi i mocno do siebie przycisnął. - Kiedy zadzwoniłem do domu, Lydia powiedziała, że wyjechałaś bardzo przygnębiona, że musiałaś się stamtąd wyrwać, i wtedy przypomniałem sobie, że dawniej ilekroć miałaś problem do rozwiązania, szłaś popływać albo urządzałaś sobie konną przejażdżkę. Ponieważ nie było cię w domu, doszedłem do wniosku, że pojechałaś na ranczo, żeby trochę pojeździć. - Przyglądał się jej badawczo. - A jeśli jechałaś wzgórzami, to istniała możliwość, że znajdziesz się tutaj. Po prostu miałem szczęście. - Oparł się czołem o jej czoło i stopniowo opadało z niego napięcie. - Do diabła, Shelby, miałem nadzieję, że cię tutaj znajdę. - Czyżby? - Jej nastrój również się poprawiał, gdy patrzyła w jego szare oczy, w źrenice, z których jedna była 151 trochę większa od drugiej na skutek rany zadanej nożem przez Rossa McCalluma. - Jakiś specjalny powód? - Z jakiejś niepojętej dla siebie przyczyny nie mogła przestać się z nim droczyć. - Nie prowokuj mnie. http://www.podloga-drewniana.biz.pl/media/ Postanowiła wziąć się w garść. Podeszła do drzwi biura ojca, wykonanych ze szkła żwirowego, i otworzyła je. W środku pachniało lekko cygarami. Shelby szybko zaciągnęła rolety. W rogu pokoju stał wieszak na kapelusze; na wyrzeźbionym z drewna konarze wisiał jeden z ulubionych czarnych stetsonów sędziego, na innym - zapomniany sweter do golfa. Biurko sędziego było funkcjonalne. Metal i blat z formiki. Na jednym rogu pojemnik z cygarami, popielniczka i telefon, na przeciwległym trzy fotografie: małe zdjęcie ślubne sędziego i Jasmine, zdjęcie ośmioletniej Shelby i zdjęcie z uroczystego wręczenia dyplomów. A zatem jej ojcu chyba trochę na niej zależało - użył przecież daty jej urodzin w kodzie. Nigdy by go o to nie podejrzewała. Przez kilka sekund wpatrywała się w fotografie, ale zaraz powiedziała sobie, że nie może i nie chce 168 dać się zaślepić bezsensownej nostalgii. Wyparła ze świadomości niepożądane emocje i zabrała się do pracy. Szuflady biurka były zamknięte na klucz, ale w dorabianym zestawie znalazła mały kluczyk, który idealnie pasował do zamków. W pierwszej szufladzie znajdowały się ołówki, spinacze, zapałki, nożyk do otwierania kopert

ty? Co tu robisz? - Przyszedłem zobaczyc sie z toba. - W cieniu jego twarz wydawała sie twarda i kanciasta. Marla widziała mocno zarysowana szczeke, waskie wargi i niezupełnie prosty nos. Stał nieruchomo pod obrosnietym clematisem łukiem, jakby bał sie podejsc bli¿ej. - Chciałem porozmawiac z toba na Sprawdź kuchni, gdzie kopnał w kredens z taka siła, ¿e Julie podskoczyła, a kot wybiegł spod stołu i uciekł do sypialni w poszukiwaniu bezpieczniejszej kryjówki. - Przestan, Robert! - krzykneła. - Przestan! - O tak, przestane, i to zaraz. Jasne. - ryknał Robert wypadajac z kuchni z kluczami w rece. - Spadam stad. Jesli chcesz spieprzyc taki swietny układ, droga wolna, ale mnie w to nie mieszaj - zawołał ze swietym oburzeniem w głosie. 385 Przechodzac wielkimi krokami przez drzwi, tracił ramieniem Nicka, który miał wielka ochote złapac go za kark, przeło¿yc przez kolano i ta droga wlac mu troche rozumu do głowy. Nie zrobił tego jednak i po chwili drzwi wejsciowe