Rebecca usiadła za małym biureczkiem, wcisnęła kilka guzików i cofnęła czarnobiałe

Miał to w nosie. Biegł po chodniku, wzdłuż kei, do motorówki Straży Przybrzeżnej, z Montoyqu boku. Odbili do brzegu, płynęli na otwarte morze, ale za wolno, za wolno. Szybciej, do cholery, szybciej! Z niepokojem wpatrywał się w ogrom Pacyfiku. Boże drogi, jak ją znajdą? Zdławił strach, powtarzał sobie, że mają czas, ale klął pod nosem, a każde uderzenie serca niosło grozę. Ledwie oddalili się od brzegu, kapitan dodał gazu. Statek ożył. Za ich plecami szalała feeria świateł, które odbijały się w wodzie i na szczęście gasły, im dalej wypływali w morze. Ślizgacz ciął wodę, bryzgi fal i wiatr oślepiały Bentza, który przeczesywał wzrokiem ciemność, modląc się o życie żony. Ma jeszcze czas. Montoya i Hayes naradzali się, zagłuszał ich szum silników i wiatru. Planowali. Ale Bentz myślał tylko o Olivii i o tym, przez co przechodzi. Był słaby, bezradny. Tyle szkoleń, tyle lat w policji, a nie może nic zrobić, by ją ratować. Zacisnął dłonie na poręczy. Trzymaj się, myślał. Boże, Liwie, trzymaj się. Każdy odgłos docierający z góry, każdy krok, każde przesunięcie krzesła sprawiały, że O1ivia dygotała nerwowo. – Skup się – powtarzała sobie. – Skup się. Ale sytuacja się zmieniła, silnik... inny odgłos... i wtedy to zobaczyła. Woda na podłodze plamiła album... na razie jest jej mało, ale... http://www.profood.net.pl/media/ – I co się z nią stało? – Nie wiem, trzeba szukać. Bentz szczękał zębami z zimna. Wóz patrolowy zatrzymał się przy krawężniku, wysiadło z niego dwóch policjantów. – Jest w szoku – stwierdził starszy facet z cygarem. Bentz pokręcił głową i uniósł rękę, by uciąć wszelkie dalsze spekulacje. – Nie, naprawdę, tylko mi zimno. Do cholery, naprawdę widziałem, jak kobieta skoczyła z molo! – Chodźmy! – Kilku mężczyzn pobiegło w stronę wody, choć wątpił, by coś znaleźli. Jennifer zniknęła. Znowu. Starzy facet zdjął za dużą, śmierdzącą tytoniem marynarkę. – Proszę. Przyda ci się.

Jego niepokój narastał. Z najwyższym trudem panował nad sobą. W kostnicy Hayes poprosił o pokazanie zwłok. Bentz czekał, spacerując nerwowo. Nigdy nie lubił widoku zwłok, zawsze na widok śmierci robiło mu się niedobrze, co starannie ukrywał przed kolegami. Gdyby to wyczuli, nie daliby mu spokoju. Wiedział, co go teraz czeka. Właśnie w tej chwili asystent wwiózł do pomieszczenia wózek przykryty prześcieradłem. Upewnił się, zerkając na karteczkę na kciuku ofiary, że to właściwa NN. Sprawdź drogową – wszystko sprawdzone i potwierdzone. Hayes przeciągnął się i poruszył ramionami, chcąc pozbyć się napięcia w górnej partii pleców. Nawał pracy i nowe żądania byłej żony dawały mu się we znaki. Dawniej miał czas, żeby zagrać w piłkę czy skoczyć na siłownię, teraz już nie. Przeglądał informacje o zabójstwie McIntyre. Zgłoszenie koło ósmej rano, zadzwoniła sprzątaczka, która znalazła trupa w basenie. Hayes i Bledsoe przyjęli zgłoszenie od umundurowanego funkcjonariusza, który pierwszy był na miejscu zbrodni i wezwał detektywów. Zjawili się tam jednocześnie z ekipą z laboratorium.. Oczywiście tuż za nimi jechał telewizyjny wóz transmisyjny. Shana McIntyre nie uderzyła głową o brzeg basenu, choć na obramowaniu była krew. Sińce na szyi i inne ślady sugerowały, że ją zaatakowano. Później, podczas oględzin miejsca zbrodni, znaleźli laptop w salonie. Różowy mac zawierał jej terminarz z nazwiskiem Bentza wpisanym wielkimi literami.