i czasem pani Galbraith dzwoniła do nas, by coś mu przekazać.

- Chyba ci się tu spodoba - powiedział Mark. Alli aŜ pisnęła z radości. - Cudownie tu! CzyŜbyś zatrudnił dekoratora wnętrz? - Tak. Gdy wróciłem tu, pomyślałem sobie, Ŝe dom wymaga remontu i renowacji. Chciałem nadać mu zupełnie nowy wygląd. By nic nie przypominało mi dawnych lat. JakŜe chętnie zarzuciłaby mu ręce na szyję! Ona, Alison, nie miała beztroskiego dzieciństwa. Gdy lej ojciec porzucił rodzinę, jej matka, Mildred Lind, harowała ponad siły, skracając sobie Ŝycie cięŜką pracą. Chciała zapewnić swoim córkom dobre dzieciństwo, jakie potem wraca we wspomnieniach. W ich domu zawsze brakowało pieniędzy, ale nigdy - miłości. - Wezmę twoje rzeczy z wozu - powiedział Mark, przekazując Erikę Alli. Alli roześmiała się, a Mark spojrzał na nią, speszony nieco tym śmiechem. - Co cię tak ubawiło? - zapytał. - Bo chyba nigdy w Ŝyciu mała tyle razy nie przechodziła z rąk do rąk swoich opiekunów. Uśmiech Marka był prawie niezauwaŜalny. - Masz rację. Nie zwróciłem na to uwagi. Alli uśmiechnęła się i pocałowała dziecko w policzek. - Ale tobie jest miło - mówiła do dziewczynki - Ŝe masz takie http://www.prywatne-leczenie.com.pl/media/ Teraz najlepsza pora, by odbyć z nią tę zaplanowaną od dawna rozmowę. Potrzebny mu był czas do namysłu, a teraz właśnie ten czas nadszedł. Pomyślał jeszcze, Ŝe nie tylko chodzi tu o czas. Musi ją uwolnić od paru kompleksów. - AŜ przyjemnie popatrzeć - mówiła Alli do Eriki kończąc ją czesać. - Twój wujek cię nie pozna. Westchnęła. Ubierając dziewczynkę miała sporo czasu na myślenie. Mark miał rację, powinni porozmawiać. Po tym, co się stało tej nocy, znalazł się w kłopotliwej sytuacji i jej dalszy pobyt tutaj jest wręcz niemoŜliwy. Musi tylko znaleźć kogoś na swoje miejsce. To samo dotyczy jej pracy w studio. Jeśli on po tej scenie z pocałunkami uzna, Ŝe nie mogą razem pracować, ona odejdzie. To oczywiste. Potrząsnęła głową. Nie. Nic, co dotyczy Marka Hartmana, nie moŜe być oczywiste. Przedtem wmawiała sobie, Ŝe sprawa jest jasna. Ale teraz nie miała złudzeń. Znając swoje uczucie do niego, nie moŜe przebywać z nim pod jednym dachem.

- Może ja spojrzę... - Niedbale położył rękę na jej plecach. Willow wstrzymała oddech. Czuła na skórze jego ciepły i delikatny dotyk. - Ach, wiem już, w czym tkwi problem! - zawołał po chwili. - To krzyżówka z „New York Timesa", więc obowiązuje w niej ortografia języka amerykańskiego, a nie brytyjskiego. Sprawdź Gdyby nie napisała tego listu... Gdyby nie powiedziała mu, że go nie kocha i nie chce się z nim więcej widywać... Była odpowiedzialna za jego śmierć! Sama doręczyła ten list do Summerhill. Wręczyła go Scottowi, choć nie wiedział wówczas, z kim ma do czynienia. Gdy Chad przeczytał, co napisała, był tak załamany, że rzucił się z wieżowca Camden Tower. Zachowała się jak tchórz, pisząc list, zamiast spotkać się z Chadem. Nigdy sobie tego nie wybaczy! Gdyby tam była, mogłaby go uspokoić, zapewnić, że jeszcze kiedyś się zakocha. Ale nie było jej przy nim. Zachowała się podle. Wiedziała, że będzie jej to ciążyło na sumieniu do końca życia. Gdyby R S