Już pierwsza. Otworzyła drzwi. Larry, w szortach

Nate. - Na co czekamy, sprawdźmy. Ruszył biegiem, za nim Larry. Kelsey i Cindy porozumiały się wzrokiem i też pobiegły. Dane nie odezwał się, dopóki nie dojechali do autostrady. Wiedział, dokąd zmierza, a Jorge najwidoczniej też. - Jedziemy na przystań? - upewnił się, teraz już spokojnie. - Można tam porozmawiać - zgodził się Dane. - Równie dobrze zresztą, jak gdzie indziej. - Chodzi o to, co robiłem w nocy na łodzi? - zapytał Jorge. 296 - Nie tylko. - Nie sądziłem... - Co? Że w końcu wpadniesz? - Nie sądziłem, że ty masz z tym coś wspólnego. - Dlaczego miałbym nie mieć? Uważałeś, że przejdę do porządku dziennego nad śmiercią tylu http://www.recidivist.pl głównych drzwi i ponownie spojrzała do góry, a wtedy znowu ogarnęło ją to dziwne poczucie, że musi się bardzo spieszyć. Rzeczywiście powinnam sobie zrobić wakacje, pomyślała, bo chyba zaczynam już bzikować. Na myśl o wakacjach niemal roześmiała się na głos. Jak mogłaby jechać na wakacje, gdy dręczyło ją poczucie, że czas ją goni, że musi zdążyć... przed czym? A może przed kim? Nie mogła spać, przewracała się na łóżku, dziwnie świadoma każdej upływającej minuty. W środku nocy wstała i wyszła na balkon. Miała ogromne szczęście, że huragan Katrina, który spustoszył miasto, niemal nie tknął historycznej dzielnicy i jej domu, który Jessica pokochała od pierwszej chwili. Był stary i naprawdę duży, utrzymywała go dzięki prowadzeniu w nim eleganckiego pensjonatu dla wybranych gości. Na

krótkich zdaniach - stwierdził Bryan. - Ale teraz pora się zbierać, robi się późno. Zaprowadzę was do domu Jessiki. Teraz - rzekł stanowczo. - Ale ona zainstalowała nas w swoim gabinecie - zaoponowała Nancy. - W Rezydencji Montresse jest bezpieczniej, tam będziecie mieli towarzystwo. Sprawdź - Trochę długo to trwało - zauważył i wszedł z powrotem. Gdy Dane znalazł się przy nim, otworzył lodówkę. - Tu quieres una cerveza? - Nie, nie chcę piwa. Chcę odpowiedzi. Izzy wyjął jedno, otworzył je i pociągnął długi łyk. Odstawił puszkę i spojrzał na Dane'a jak na wściekłego psa. - Może od tego wszystkiego pomieszało ci się w głowie, amigo - zauważył. - Teraz wyobrażasz sobie, że zostawiłem klientów samych na pokładzie, wziąłem kuszę i zapolowałem sobie na kobietę, którą wszyscy zawsze lubili? - Widzę, że odwiedziła cię straż przybrzeżna