- Już nie pamiętam, co chciałam powiedzieć. Patrzył na nią

owiniętego wokół koralowca przy zardze- 264 wiałym kadłubie. Wynurzyła się na moment, nabrała powietrza i znów zeszła pod wodę. Węgorz? Przepłynęła koło kilku ryb i spojrzała na dno. Wtedy usłyszała w wodzie dźwięk. Bliski. Odwróciła się. Zobaczyła, że ryby, które minęła, teraz przestraszyły się czegoś i szybko pływały w kółko. Obróciła się wokół siebie, niczego jednak nie dostrzegła. Stara łódź leżała na piasku i skałach, cicha i nieruchoma. Ryby uspokoiły się, znów pływały wolniej. Spojrzała na kawałek rafy, który ją zainteresował, i rzeczywiście dostrzegła węgorza. Wystawił głowę z otworu żywej skały, potem ją schował. Czekała, aż się znów pokaże. Od dawna marzyła o takim nurkowaniu. Uwielbiała spokój wody, piękno zamieszkujących ją stworzeń. Węgorz znów wyjrzał. Starała się nie poruszyć. http://www.rehabilitacja-swinoujscie.com.pl jak tu jest. Kelnerka znów się uśmiechnęła. - To znaczy, że śledzisz swojego chłopaka? Sprawdzasz, czy tylko wpadł z kolegami na piwo, czy zamówił sobie taniec na zapleczu? Kelsey roześmiała się. - Nie, naprawdę chciałam zobaczyć, jak wygląda taki klub. Dziewczyna nagle spoważniała. - Ale chyba nie jesteś z prasy? To porządny lokal, a po znalezieniu Cherie policja i dziennikarze ciągle się nas czepiają. Jeśli chcesz napisać jakieś umoralniające gówno...

Może rzeczywiście nie żyje, bywała w mało przyjemnych miejscach. Może wiedziała coś, czego nie powinna była wiedzieć? A może zrobiła coś, czego nie powinna była robić? W każdym razie ja jej nie zabiłem. Masz, weź to. Marnujesz czas. Przysiągłbym ci, że jej nie zabiłem, ale dla ciebie to gówno Sprawdź - No dobrze, zróbmy tak - zaproponowała Cindy. - Kelsey, jutro rano pójdziesz ze mną do sali gimnastycznej. Przysięgam, że to ci dobrze zrobi. Potem porozmawiamy z Dane'em u niego na przyjęciu, to dobra okazja. - On nas właściwie nie zaprosił - zaprotestowała Kelsey. Cindy machnęła ręką, dając do zrozumienia, że kwestia zaproszenia jest absolutnie nieistotna. - Przyniesiemy jedzenie ze sobą. Na pewno nie będzie miał nic przeciwko temu. - Chwileczkę - przerwał jej Nate. - O której? - Nie wiem. Rano - odparła Cindy.