zaledwie kilka stóp od prętów klatki. Świąteczna fotografia sprzed dwudziestu paru lat, a

funkcję. Przez cały czas rozmyślała o swoim losie. Musi uciec, nieważne jak. Nie może liczyć, że Bentz czy policja pospieszą jej na ratunek. Nie, pomyślała, wpatrzona w wiosło na ścianie; musi to zrobić sama. Rozejrzała się dokoła w poszukiwaniu czegokolwiek, co pomogłoby jej się uwolnić, ale niczego nie dostrzegła. Wracała wzrokiem do wiosła. Gdyby udało jej się jakoś go dosięgnąć, mogłaby uderzyć porywaczkę, ogłuszyć ją i zdobyć kluczyki. Och, dałaby dużo, żeby odwrócić sytuację, zamknąć tę sukę w klatce i przechadzać się po pomieszczeniu z paralizatorem i kanistrem benzyny. Przyglądała się wiosłu. Drewniane, pomalowane w czerwone, białe i niebieskie paski, wydaje się na tyle ciężkie, że da się nim ogłuszyć kobietę. I właśnie to chciała zrobić. O ile oczywiście wymyśli sposób, żeby je dosięgnąć. Czuła kołysanie łodzi i wiedziała, że znajduje się przy przystani. Porywaczka twierdziła, że nikt nie usłyszy jej krzyków, ale to chyba kłamstwo. O1ivia rozróżniała krzyki mew i głosy ludzi, warkot silników, ale wszystkie dźwięki docierały do niej, jakby stłumione, zapewne dlatego, że była tu sama, i poprzez szelesty i skrobanie szczurów podświadomie nasłuchiwała kroków porywaczki. Wcześniej, tuż po odejściu wariatki, krzyczała, gdy była przekonana, że zaraz spłonie żywcem. Zdjęła buty, waliła nimi w pręty klatki, głuchy odgłos niósł się echem po pomieszczeniu. Ale nikt jej nie słyszał. Nikt nie wszedł na pokład „Merry Annę”, jeśli http://www.rejack.pl Choć już wcześniej wszystko powiedział Hayesowi, teraz rozmawiali oficjalnie, więc po raz kolejny musiał odpowiadać na pytania o małżeństwo z Jennifer, jej zdrady, rozwód, próbę ratowania związku, kolejne zdrady z jej strony. I mniej więcej w tym samym czasie wypadek, w którym zginęła. Zdawał sobie sprawę, dlaczego wracają do tego ponurego okresu w jego życiu, co jednak nie sprawiało, że rozmowa na ten temat była łatwiejsza. A potem Hayes zapytał o ducha i Bentz opowiadał, jak po raz pierwszy zobaczył Jennifer w szpitalu w Luizjanie. Jak doszedł do wniosku, że kobieta, która mu się ukazuje, to nie zjawa, ale istota z krwi i kości. Jak idiota pojechał z nią na półwysep. Zatrzymali się przy punkcie widokowym DeviPs Caldron, w parku nad oceanem, i tam kobieta rzuciła się do morza. – Jutro będziemy wiedzieć coś więcej o tym duchu, a w każdym razie o twojej byłej żonie – stwierdził Hayes. Udało mu się pokonać biurokratyczne przeszkody i załatwił ekshumację Jennifer, miała

– Albo ktoś przy nich majstrował. – To możliwe. – Rick, ona nie żyje! – Odchrząknęła i oparła się o krzesło. – Czy... powiedziałeś Kristi? – Była przy mnie w szpitalu, kiedy odzyskałem przytomność, i uznała, że to halucynacje po środkach przeciwbólowych albo skutki śpiączki. Twierdziła, że po prostu miałem odjazd. Nie chciałem jej denerwować, więc potem do tego nie wracałem. Ona też nie. Sprawdź Nie, nie, nie! O1ivia walczyła ze wszystkich sił. Corrine zacisnęła dłonie. Patrzyły sobie w oczy; Corrine uśmiechała się, otaczały ją ciemne włosy i krew, w oczach błyszczało szaleństwo. Mam cię, mówiła bez słów. Umrzecie tutaj, ty i twoje dziecko! Płuca O1ivii stanęły w ogniu. Świat wirował. Usiłowała oderwać palce Corrine od swojej szyi. Nie wytrzyma, musi odetchnąć! Z wysiłkiem zamachnęła się i ponownie uderzyła Corrine aparatem. Światła zgasły. Czy to kroki? Głosy? A może śpiewy anielskie? W ciemności poczuła, że kamera wysuwa się z jej palców... Czuła dłoń Corrine na szyi... Czuła, że odpływa w ciemność i chłód...