szczególnie brutalnej sprawie, przeniósł się do sekcji badań behawioralnych,

CONNER: Jesteś w siódmej klasie, prawda? Kto jest twoim wychowawcą? O’GRADY: Pan Watson. CONNER: To dobry nauczyciel? Lubisz go? O’GRADY: Jest w porządku. CONNER: Jakie mieliście dzisiaj lekcje? O’GRADY: Najpierw angielski, potem matmę. Po południu miała być gra na geografii. Zabawa z mapą, stolice... CONNER: Ale dziś po południu nie było gry, prawda, Danny? Cisza. CONNER: Nosisz do szkoły plecak? O’GRADY: Tak, plecak. CONNER: Co w nim dziś miałeś? Cisza. CONNER: Danny, czy dzisiaj miałeś w plecaku broń? Przyniosłeś do szkoły broń? Chwila przerwy. O’GRADY: Chyba tak. CONNER: Skąd ją wziąłeś? Jest twoja? O’GRADY: Nie. (przerwa) Ojca. CONNER: Zabrałeś ją z szuflady? O’GRADY: Z sejfu. http://www.rejack.pl/media/ W tym samym momencie usłyszała przeraźliwy krzyk: – Nie! Nie! Stała twarzą w twarz z trzynastoletnim Dannym O’Grady, bladym jak płótno i uzbrojonym w dwa pistolety. 4 Wtorek, 15 maja, 14.43 Abe Sanders, detektyw ze stanowego wydziału do spraw zabójstw w Oregonie, zasiadł właśnie do późnego lunchu – ogromnej kanapki z kiełbasą i podwójną porcją sera. Cieszył się, że żona nie może go teraz zobaczyć. Zaraz zaczęłaby jęczeć i lamentować, wczuwając się już w rolę wdowy po ofierze cholesterolu. Abe zazwyczaj przestrzegał zaleceń zdrowej diety, wobec czego w wieku czterdziestu dwóch lat wciąż mógł szczycić się szczupłą sylwetką. Ale dzisiaj miał parszywy dzień. Margaret Collins, atrakcyjna blondynka, która obsługiwała wydziałowe telefony,

– Rainie – przerwał milczenie Quincy – mogę cię zaprosić na drinka? Rainie oniemiała. Nie spodziewała się tej propozycji. Przyjrzała mu się uważnie, usiłując zgadnąć, co to znaczy. Na drinka? Tylko na drinka? Randka z agentem specjalnym Piercem Quincy? Wydawał jej się człowiekiem, który żyje według ścisłych zasad. Ale teraz patrzył na nią łagodniej. Nie jak kolega po fachu, tylko jak mężczyzna. Zupełnie nie wiedziała, co z tym zrobić. Sprawdź 209 Każda posypana była pudrem kakaowym i na każdej znajdował się kandyzowany orzech. Piękne pudełko, piękne czekoladki. Zastanawiała się, czy prywatni detektywi mają czasem ochotę na czekoladki. Zamknęła pudełko i przejrzała się w lustrze. Głębokie cienie pod oczami pokryła grubą warstwą makijażu. Różowy rozpinany sweter osłaniał sińce na rękach. Dzięki gorącym lokówkom jej fryzura nabrała przyzwoitego wyglądu. Wyglądała całkiem nieźle, właściwie wręcz uroczo. Idealna żona pana doktora. - Przekonajmy się - powiedziała do swojego odbicia. Wzięła pudełko i wyszła z domu. Tak jak powiedział jej ukochany, całkiem niedaleko stał srebrny samochód z elegancko ubranym Murzynem za kierownicą. Wydawało się, że studiuje