wielkiego, ceglanego domu, który wydał sie Marli znajomy.

- Nie. - Marla próbowała sie skupic, ale natychmiast rozbolała ja głowa. - Jechała pani droga numer 17 przez góry Santa Cruz. Ze sladów na asfalcie wynika, ¿e zobaczyła pani cos i wcisneła hamulec. Mo¿e to była ta cie¿arówka, albo jelen, albo... - Urwał, patrzac na nia wyczekujaco. - Nie rozumie pan, panie Paterno - powiedziała Marla, starajac sie pohamowac rosnace zniecierpliwienie. - Ja nie pamietam nawet własnego imienia - ani moich dzieci, ani mojego me¿a... nic. Tylko od czasu do czasu miewam takie przebłyski... nic nie znaczace... na przykład jakas scena ze starego filmu, reklama telewizyjna... nic poza tym. „To bardzo wygodne” mówiło spojrzenie policjanta, który milczał, ¿ujac gume. - Có¿, skoro ju¿ tu jestem, to mo¿e porozmawiamy o tym, co wiemy? - Uniósł pytajaco krzaczasta brew i Marla skineła głowa. - Była pani z Pam Delacroix. - Tak mi powiedziano. - A zna ja pani z...? - Mój ma¿ twierdzi, ¿e była moja przyjaciółka. Ale... http://www.reologiawbudownictwie.com.pl/media/ która nagle zdała sobie sprawe, ¿e w tym prostym stwierdzeniu cos sie kryje. - Jestem jej szwagrem. Bratem jej me¿a. Wyciagnał reke do detektywa. Paterno ujał ja w swoja drobna dłon i krótko uscisnał. - Mieszka pan w Oregonie, prawda? - W Devil's Cove - odparł Nick bez cienia usmiechu. - Prosze nawet nie pytac, gdzie to jest. Te nazwe prawdopodobnie wymyslił pijak lub marynarz. - Przyjechał pan zobaczyc sie z rodzina? - Tak, rodzina ¿yczyła sobie, ¿ebym przyjechał. Interesy. - A nie z powodu tego wypadku? - Owszem, tak¿e z tego powodu. - Twarz Nicka była nieruchoma jak maska, pozbawiona sladu emocji.

- Nick poszedł swoja własna droga, ale nie mówmy o tym teraz - zaproponowała zniecierpliwiona. - Chodz, mamy spotkac sie z ojcem... 32 Eugenia musiała wyprowadzic Cissy z pokoju, bo Marla została sama. Odpre¿yła sie troche. Usłyszała, jak do pokoju Sprawdź dywanem i zakurzonymi ¿aluzjami? Gdzie wtedy były? Dlaczego ma wra¿enie, ¿e w domu? Marla wstrzymała oddech, zaciskajac palce na kołdrze i le¿ac na łó¿ku - na tym kuriozalnie wielkim ło¿u z palisandru - i starała sie przywołac twarz matki. Widziała zdjecia w albumach, ale nie pamietała matki zupełnie. Dlaczego, na Boga, matka na pierwszy bal miałaby dawac Marli suknie po kims? U¿ywana suknie? Chyba ¿e ona wcale nie jest Marla Cahill. Nie jest ¿ona Alexandra Cahilla. I nie jest córka Victorii Amhurst. Czy to mo¿liwe? Dotkneła twarzy, powiodła palcami po znikajacych ju¿ bliznach. Dlaczego wszyscy mieliby sie upierac, ¿e ona jest kims, kim nie jest? A ten wypadek i