Boże - różnymi, ludzie mogliby pomyśleć, że poświęca teraz więcej

uderzając o biurko. Stanęła obok Joann i zamarła, patrząc na mężczyznę stojącego w drzwiach. Ciarki przeszły jej po plecach, a serce waliło jak oszalałe. Były w biurze same. Drzwi zamknięte od środka. Jak się tu dostał? Czego chciał? Mężczyzna nie miał widocznej broni. Ale choć jego dłonie były puste, Milla wcale nie czuła się lepiej - nigdy jeszcze nie widziała tak zimnych i nieludzkich oczu. Patrzyła w twarz mordercy i choć była tak przerażona, że nie mogła opanować drżenia, to coś w tym spojrzeniu dziwnie przyciągało i nie pozwalało uciec wzrokiem. Jak kobra, pomyślała, hipnotyzująca swe ofiary przed śmiertelnym atakiem. Przybysz nawet nie drgnął. Stał, zamarły w dziwacznym, nienaturalnym bezruchu, tak jakby nie był do końca człowiekiem. Stojąca obok niej Joann oddychała płytko, patrząc wielkimi oczyma na intruza. Nawet nie mrugała. Milla dotknęła uspokajająco jej dłoni, Joann natychmiast chwyciła z całej siły rękę przyjaciółki. Przybysz rzucił okiem na ich splecione dłonie, po czym znów uniósł wzrok. - Słyszałaś, o co pytałem - powiedział wciąż tym samym, wypranym z emocji tonem. http://www.slubne-autka.com.pl/media/ najcichszym i najspokojniejszym - przynajmniej pod względem ekspresji ruchów - człowiekiem, jakiego spotkała, to miał jakiś patent na wypełnianie przestrzeni i zawłaszczanie jej dla siebie. Czuła się an43 127 przytłoczona jego obecnością, choć mężczyzna nie robił nic, tylko siedział. - Czemu dzwoniłeś? - spytała wreszcie, nie doczekawszy się zagajenia rozmowy - Pavona nie ma w jego stałej okolicy Zaszył się gdzieś. Milla znów poczuła gorzki ból rozczarowania. Zacisnęła dłonie na kierownicy.

Tak? A to ciekawostka, pomyślała Milla. Facet sam o to zadbał, osiedlając się w takim miejscu. Nie zaprosił ich do środka, a jej to nawet odpowiadało. Nie chodziło nawet o to, że chatka była mała; Milla mogła się założyć, iż Gilliland nie dba zbytnio o czystość w domu. W pobliżu było kilka sporych kamieni o obłym kształcie, Norman wskazał im je jako Sprawdź ochoty z nim rozmawiać. Zamknęła za sobą drzwi pokoju i ruszyła w stronę windy, ciągnąc walizkę. Diaz oczywiście poszedł za nią, pół kroku z tyłu. Wiedziała, że tak zrobi. Nie mogła mu uciec, nie mogła przekonywać, by dał sobie spokój. Mogła tylko ignorować faceta, i tak właśnie robiła. O ile można ignorować wilka za plecami. Zauważyła, że jest ogolony, ma na sobie porządny granatowo szary garnitur. Włosy wyglądały na schludnie ułożone, a nie na pobieżnie przeczesane dłonią. Rzec by można, że Diaz wzbudzał an43 401 szacunek swoim wyglądem. Milla znała go lepiej. Te zimne,