dnia - powiedział Alex i zachichotał, jakby ta mysl była

Eugenia. Marla podskoczyła. Nie słyszała, jak tesciowa weszła do pokoju. 144 - ¯mija?- powtórzyła. Odwróciła sie i zobaczyła, ¿e Eugenia gniewnie wpatruje sie w okno. - Dlaczego? - Wstretna plotkara, gotowa ukasic, kiedy sie tego najmniej spodziewasz. Biały smiec z wielkimi ambicjami. Zagieła parol na Teda Lindquista i doprowadziła do rozpadu mał¿enstwa o dwudziestopiecioletnim sta¿u, nie ogladajac sie ani na biedna Frances, ani na dzieci. - Eugenia westchneła głosno, odsuneła sie od okna i zdjeła okulary. Zaczeła przecierac szkła wyciagnieta z kieszeni haftowana chusteczka do nosa. -Wiem, ¿e nie powinnam plotkowac, ale Frances była moja przyjaciółka. - Joanna wspomniała cos o problemach w Cahill House. - Słyszałam - westchneła Eugenia. Marla była ciekawa, ile jeszcze jej tesciowa usłyszała. A mo¿e podsłuchiwała pod drzwiami? - Có¿, chyba powinnas znac prawde. - Byłoby miło - przyznała Marla sarkastycznie. http://www.stomatologia-krakow.net.pl - Có¿... dobrze... nie przejmuj sie tym. - Nie mam zamiaru. - Zadzwonie do mojej fryzjerki. Jestem pewna, ¿e nie bedzie miała nic przeciw temu, ¿eby wstapic tu po drodze i... - zatrzepotała rekami wokół własnej głowy - wyrównac co nieco. - Eugenia szybko doszła do siebie, pochyliła sie nad Jamesem i zaszczebiotała swiszczacym, scenicznym szeptem: - Zobacz, kochanie, kto sie w koncu obudził. - Która godzina? - Marla przeszła przez pokój, usiadła koło tesciowej i wyciagneła rece po dziecko. - Ju¿ po czwartej, kochanie. Przespałas prawie cała dobe. Jak sie czujesz? - Wcia¿ jestem troche senna - przyznała Marla, ujmujac

Mały Ramón wciąż kurczowo trzymał się ciotki. Wtulił głowę w zagłębienie jej szyi i oplatał ją pulchnymi rączkami. - W porządku - powiedział Shep. Widział, że jej nie przekona. Zwrócił się do tłumu i podniósł ręce, żeby przyciągnąć jego uwagę. - Możecie teraz pójść do domów. Wszystko jest w porządku. Nie chciał czekać, aż tłum się rozejdzie, tylko zaprowadził Viancę do swojego wozu i pomógł jej wsiąść. Przypięła siebie pasem, a potem usadowionego pośrodku malca i wtedy Shepa dopadły wyrzuty sumienia. Sprawdź - Chwileczkę... - Ale nie to jest najgorsze. O, nie. Ta historia robi się coraz bardziej dramatyczna - Shelby mówiła tak szybko, że nie panowała nad słowami. - Dziecko Nell Hart, Katrina, jest powodem samobójstwa mojej matki. Tak, zgadza się: wcale nie było tak, że któregoś wieczoru wypiła za dużo i niechcący przedawkowała. Nie. Była w takiej depresji, że miała myśli samobójcze, zażyła więc śmiertelną dawkę tabletek nasennych, popiła je alkoholem, a potem... a potem mój ojciec... przeklęty sędzia zatuszował sprawę, żeby broń Boże nie wybuchł skandal; nigdy nie uznał swojej córki, nigdy nie przyjął do wiadomości, że jego żona, a moja matka, doświadczała tak wielkiego bólu emocjonalnego, że postanowiła odebrać sobie życie. - Och, kochanie... - Nie rób tego! - powiedziała, kiedy wyciągnął do niej ręce. - Tylko mnie nie dotykaj i nie mów mi, że wszystko będzie w porządku i nigdy nie... nigdy, przenigdy nie mów mi, co mam robić. Mimo że się opierała, wziął ją w ramiona i mocno przytulił, i nawet nie drgnął, kiedy zaszlochała pierwszy raz. Łzy płynęły jej z oczu strumieniami, szarpała włosy na jego klatce piersiowej, próbując zapanować nad gwałtownymi