starała się strząsnąć pajęczyny snu. Ale poczucie zagrożenia nie mijało.

W jego głosie wyraźnie słychać było gniew. -Nie, Richardzie. Przyjechałam pomóc ci przy Kelly, wprowadzić ją w twoje życie, pomóc ci wejść w rolę ojca. -I to wszystko? Chcesz mnie zostawić? Serce jej krwawiło. W jego głosie tyle było przygnębienia. - Muszę - powiedziała. Chwycił ją za ramię i obrócił do siebie. -Dlaczego? -Spełniłam swoje zadanie. Jego oczy ciskały gniewne pioruny. -A kim byliśmy dla ciebie ja i Kelly? Okazją do wykazania się dobrym sercem? -Nie! -Pojawiasz się w naszym życiu, a potem sobie znikasz? Czy tak kiepskie masz o mnie zdanie? Uważasz mnie za biedną, nieszczęsną duszę, która potrzebuje dobrego traktowania? - Nachylił się i obniżył głos. - Czy właśnie to czułaś, gdy cię dotykałem? -Oczywiście, że nie. Pojedyncza łza popłynęła jej po policzku. http://www.stomatologwroclaw.net.pl ich myśli od niemiłej perspektywy poznania kolejnej obcej osoby, która być może ją zastąpi. Mężczyzna spochmurniał i westchnął ciężko z żalu, że Lily najdalej za kilka tygodni ich opuści. Pragnęła wyrwać się na swobodę ku jakiemuś nieznanemu przeznaczeniu, a on nigdy nie ośmieli się jej w tym przeszkodzić. Pojmował z bolesną pewnością, że dziewczyna powinna jak najszybciej odejść. Zdawał sobie bowiem sprawę, że jego uczucie do niej rośnie z każdym dniem. To zaś wprawiało go w zakłopotanie, a nawet szokowało. Już sama myśl o tym, że ktokolwiek mógłby zająć w jego sercu miejsce Elspeth, wydawało mu się czymś absolutnie niedopuszczalnym. Całkowicie i nieodwołalnie zrezygnował z życia emocjonalnego i wykluczył możliwość ponownego ożenku. Nie tylko dlatego, że przysiągł to w duchu swej zmarłej żonie, lecz także

jej dziecko. Oboje z Kate nic nie wiedzieli zarówno o niej samej, jak i o jej rodzinie. To mogło się okazać niebezpieczne, a z całą pewnością nie było zbyt mądre. Próbował nawet rozmawiać o tym z Kate, ale tylko go wyśmiała. Widziała jedynie jasną stronę całej tej sprawy. Sprawdź Lily pomyślała, że wprawdzie miał rodziców, lecz w gruncie rzeczy dorastał niemal równie samotnie jak ona. – A rodzice Elspeth? – rzuciła z wahaniem. – Jej ojciec mieszka w Republice Południowej Afryki i nieczęsto go widuję. – A więc kto opiekuje się dziećmi, gdy jesteś w pracy? – Zatrudniam nianie, choć rzadko całodobowo. Po powrocie do domu sam zajmuję się dziećmi. Na szczęście mam też życzliwych sąsiadów – Beatrice i jej męża. Bea dawniej pomagała mojej żonie przy dzieciach, ale ma już ponad siedemdziesiąt lat i nie chcę nadużywać jej życzliwości, choć, jak twierdzi, uwielbia czuć się przydatna. Teraz, podczas mojej nieobecności, ona i Joe wprowadzili się do mnie i opiekują się chłopcami oraz Freyą, która przyjechała