czonych niedawno przez Mecho. Ten z mocno wystającą

wzięły? Bobby nie umiał odpowiedzieć na to pytanie. Zastana- wiał się przez chwilę, ale wkrótce zaczął odczuwać sen- ność... był jeszcze zbyt mały, żeby rozwiązywać podobne dylematy. Powieki mu ciążyły i zaczął ziewać. Brat i siostra leżeli na ciepłej trawie, na skraju jeziora, spoglądali na nie- bo i płynące po nim obłoki, słuchali, jak wiatr tańczy w ce- drowym zagajniku. Obok nich odpoczywała pogruchotana Niania, próbując regenerować nadwątlone siły. Nieduża dziewczynka wolno szła porośniętym trawą zboczem. Była ładna, ubrana w niebieską sukienkę, z ja- skrawą wstążką w długich ciemnych włosach. Zmierzała w stronę jeziora. — Popatrz — odezwała się Jean. — Tam idzie Phyllis Gasworthy. Ona ma pomarańczową Nianię. Rodzeństwo przyglądało się dziewczynce z zaintereso- waniem. — Kto widział coś takiego — pomarańczowa Nia- nia! — oświadczył zdegustowany Bobby. Nadchodzące przecięły ścieżkę i dotarły nad brzeg je- ziora. Zatrzymały się i rozglądały dookoła, spoglądały na http://www.ta-medycyna.org.pl Bryce zatrzymał się i pogłaskał córeczkę po głowie. - Do widzenia, księżniczko - szepnął i spojrzał na Klarę, a ona odpowiedziała lodowatym wzrokiem. - Do zobaczenia - powiedziała, a potem z dzieckiem na ręku ruszyła ku schodom, ciągle oddychając zapachem jego wody kolońskiej i czując ciepło jego ciała. Bryce był już w połowie drogi do drzwi, kiedy się zatrzymał i jeszcze raz się obejrzał. Tylko Karolina wciąż na niego patrzyła. Klara nawet się nie odwróciła. Zaczął po raz setny zastanawiać się, po co to robi, a jednak myśl o dziwnej słabości tej dziewczyny podczas wczorajszego pocałunku, nie dawała mu spokoju. Postanowił, że będzie walczył ze swoją namiętnością, by jej nie skrzywdzić. - Popatrz, kto do nas idzie - powiedziała Hope, siostra Bryce'a, zwracając się do Klary, podczas gdy obie uczyły pływać w basenie trójkę dzieci. Wskazała przy tym na Karolinę, która próbowała wygramolić się ze swojego kojca. - Jeszcze nie umie chodzić, a już chciałaby biegać - roześmiała się Klara, usadowiła dzieci na krawędzi basenu i podeszła do małej, by udaremnić jej ucieczkę z kojca. Karolina skrzywiła się. - Nie próbuj ze mną swoich sztuczek, panienko. To dla twojego dobra. Dziewczynka zaczęła płakać, więc Klara ulitowała się nad nią i wzięła ją na ręce. - Mięczak z ciebie - zażartowała Hope. Klara miała poczucie winy, lecz nie chciała postępować z dzieckiem jak ostatnia niania, która pozwalała małej płakać. Po chwili pomyślała jednak, że Karolina zapewne widzi w niej tylko osobę, która ją karmi i przewija. Usiadła w ogrodowym fotelu i popatrzyła na trzy matki, które bawiły się z dziećmi w basenie. Spotkała Hope w parku, gdzie ta rozpoznała Karolinę. Szybko zawarły przyjaźń. Zdumiała się, że znajduje z siostrą Bryce'a tyle wspólnych tematów, bowiem dotąd stykała się tylko z agentkami CIA. Wydawało się, że niewiele może ją łączyć z takimi kobietami jak Hope i jej dwie przyjaciółki, Portia i Katey.

- Słucham. - Jak ci się podobała „Maska”? - Widząc skonsternowaną minę córki, Hope zmrużyła oczy. - Pytam o film. - Och, taki sobie. - Gloria wzruszyła ramionami. - Liz podobał się bardziej niż mnie. - Tak? A dlaczego? Gloria stropiła się, zaczerwieniła. Hope udała, że niczego nie zauważyła. - Po prostu. - Rozejrzała się po pokoju. - Gdzie tata? Sprawdź uporządkować zaskakujące informacje. Dlaczego matka nic jej nie powiedziała? Dlaczego bunia tak dziwnie się zachowała, kiedy Gloria próbowała dowiedzieć się czegoś wczoraj w muzeum? Nic z tego nie rozumiała. Nagle jej w głowie zrodził się śmiały pomysł. - Mogłabym zobaczyć twojego... penisa? - zapytała ku własnemu zdziwieniu. - Ja... nigdy jeszcze nie widziałam... penisa. Jak mi pokażesz, to i ja ci pokażę. - Nie wiem. – Danny zacisnął usta. - Będziesz się ze mnie śmiała. A co będzie, jak nas nakryją? Pokręciła stanowczo głową. - Nie będę się śmiała, obiecuję. Jesteś moim przyjacielem, nie można śmiać się z przyjaciół. Nikt nas nie przyłapie, chcę tylko zobaczyć. - Dobrze - zgodził się w końcu Danny. Ściągnął spodenki, potem majtki. Gloria przykucnęła obok niego, żeby lepiej się przyjrzeć. Danny wyglądał zupełnie inaczej niż Dawid w książce. Zmrużyła oczy. Penis Danny’ego był znacznie mniejszy. Nagle od progu rozległ się cichy okrzyk zgrozy. Gloria poderwała głowę - w drzwiach stała matka. Ściągnięta, blada twarz, dzikie, rozszerzone oczy, nawet z tej odległości Gloria mogła dojrzeć, że drży na całym ciele. Książka z łoskotem upadła na podłogę i otworzyła się na fotografii nagiego Dawida. - Mamusiu, ja nie... - Dziwka! - przerwała jej matka, podchodząc bliżej. - Mała, brudna dziwka! Gloria pokręciła głową. W takim stanie widywała matkę tylko w czasie nocnych wizyt, kiedy ta stała przy łóżku i wpatrywała się w córkę. Nigdy dotąd nie słyszała z jej ust podobnych słów. Brzmiały odrażająco, przejmowały lękiem. - Mamo - szepnęła ze łzami w oczach. - Ja nic nie zrobiłam. Ja nie chciałam.