pierścionka. Wiem, że Lucy organizuje wyprawy z przygodami,

Zapatrzył się w świeczkę stojącą na środku stołu. Jej migoczący płomyk rzucał ciepłe blaski. - Mam taki powód. To mój ojciec. A mówiąc dokładnie, rzecz w tym, że jestem do niego bardzo podobny. Niestety, tak to wygląda. Przez dwa tygodnie przychodziły jej do głowy najróżniejsze pomysły. Wyobrażała sobie, że przeżył nieszczęśliwą miłość, został odrzucony albo zdradzony przez kobietę, ale nawet przez myśl jej nie przeszło coś podobnego. A więc chodzi o jego ojca? Tylko raz Pierce rzucił kilka słów na jego temat. Mówił wtedy z goryczą, co nawet ją zastanowiło. Uważa, że jest podobny do ojca, którego nie darzył szczególnym uczuciem. Co się za tym kryje? Jak to rozumieć? Pierce musiał wyczytać coś z jej twarzy, bo powiedział: - Mój ojciec nie czuł się rodzicem. Był http://www.tanie-odwierty.com.pl/media/ Dziewczyna wypełzła na krawędź skały i rzuciła się w ramiona matki. – J.T. – wyszlochała. – Kazałam mu uciekać! Czy nic mu się nie stało? Och, Boże, to wszystko przeze mnie! – To nie twoja wina, Madison. Masz dopiero piętnaście lat. Plato dotknął ramienia Lucy. – Policja zaraz tu będzie. Idź poszukać swojego syna. Barbara westchnęła. Oczywiście, teraz Lucy zostawi tu swoją córkę i pobiegnie za synem. Oczywiście. To było do przewidzenia. Przecież taka kobieta jak ona nie mogła postąpić inaczej. Sytuacja była pod kontrolą, nawet jeśli nie wszystko przebiegało tak, jak Sebastian mógłby sobie tego życzyć. Siedział skulony

trudem powstrzymywała śmiech. Kiedy chłopcy znikli, Pierce najpierw milczał dłuższą chwilę, a wreszcie powiedział: - Będę musiał pogadać z siostrą o tym, co ogląda w telewizji. Amy nie wytrzymała. Wybuchła śmiechem. Sprawdź – Mama jest bardzo niezależna – odrzekła dziewczyna obronnym tonem. – Wiem o tym. No cóż, powinnaś już iść, bo gdy twoja mama obudzi się i zobaczy, że cię nie ma, to zacznie się martwić. Sebastian wsunął się głębiej pod gałęzie. Deski werandy zaskrzypiały. – Już nie mogę się doczekać, kiedy dziadek przyjedzie – mówiła Madison. – Będzie świetnie. Żadna z moich koleżanek nie wierzy, że mój dziadek jest senatorem. – Twoi przyjaciele w Waszyngtonie chyba w to wierzyli? – Ale tutejsi nie. Madison zeszła na drogę po przeciwnej stronie domu od Sebastiana. – Zajrzyj do mnie jeszcze! – zawołała kobieta z werandy. –