pistolet, skoro przyzwyczajony jest do strzelby, która w dodatku narobiłaby więcej szkód?

cechy. Podobne sytuacje policjanci analizują, badając poszczególne sprawy. Kobiety, które wbiegają do kuchni po nóż, prawie zawsze giną właśnie od noża. Bethie powinna była chwycić patelnię. Coś dużego i ciężkiego, czym można by ugodzić przeciwnika bez potrzeby precyzyjnego celowania. Czy uświadomiła to sobie, kiedy dopadł ją przy końcu blatu? Czy zastanawiała się nad innymi możliwościami, kiedy upadła na podłogę, zakrwawionymi palcami chwytając się uchwytów szuflad? Na podłodze znajdowało się wyraźne odbicie biodra i uda, kiedy upadła na bok. Ale w jakiś sposób odparła natarcie, ponieważ krwawy ślad ciągnął się dalej. Musiała być bardzo dzielna. Albo on po prostu nie chciał jej zabić od razu. - Tu jest już gorzej - mruknęła agentka Rodman. - Proszę wejść za taśmę. W tym momencie Rainie spostrzegła taśmę maskującą, która biegła zygzakiem wśród ogólnego bałaganu. Sprytne - pomyślała, bo już raz rozpracowała sama pewne dość obszerne miejsce zbrodni. Zanim wszystko zostanie 113 powiedziane i zrobione, tuziny ludzi będą przechodzić przez dom, szukać dowodów i przedstawiać wnioski każdy w swojej dziedzinie. Wiele tygodni potrwa rozgryzienie wszystkiego, a całe miesiące spisanie całości na papierze. http://www.terazbudujemy.biz.pl/media/ nych wniosków ani w stosunku do Quincy'ego, ani do nikogo innego. - Everett powiedział inaczej. - Mówiłeś już o tym z Everettem? - spytała Glenda. - Jasne. Zadzwoniłem do niego wczoraj wieczorem. Jeśli zabójcą rzeczywiście jest Quincy, całe biuro może stracić twarz. - Nie powinieneś był tego robić. Cholera! - Nie wolno mi gadać z Everettem? Chryste! Ty naprawdę mnie nienawidzisz! - Montgomery podszedł do lodówki. Glenda stała nieruchomo na środku kuchni. Zacisnęła pięści, serce waliło jej jak młotem. Jeszcze nigdy w życiu nie była taka zła. W tej chwili Everett mógł dzwonić do Quincy'ego. I nie miałby wyboru. Kazałby mu wrócić. I jeśli ktokolwiek miałby go złapać... Montgomery, ty pieprzony dupku! Dlaczego nie zaczekałeś? Czy jeden

kierunek moich badań. Rainie uniosła brwi. – Wziął pan na tapetę strzelaniny w szkołach? – Zgadza się. – Jeździ pan od miasta do miasta i przesłuchuje dzieciaki, które zamordowały inne dzieci? – Tak. Sprawdź z biurka notes z zeszłego roku i zaczął przerzucać kartki. Rainie zaczekała, aż dzięki notatkom odświeży sobie pamięć, i spytała: - Tylko pan był na miejscu wypadku? - Tak. - Dlaczego? - Ludzie byli martwi. Inni policjanci w niczym by nie pomogli. - Kobieta kierująca nie była martwa. Poza tym w podobnych okolicznościach w stanie Oregon taką sprawę traktuje się jak zabójstwo. Chyba warto było wezwać drogówkę? Amity pokręcił głową. - Z całym szacunkiem, ale osoba kierująca nie miała zapiętego pasa. Uderzyła głową w krawędź okna i straciła górną część głowy. Chociaż nie zginęła na miejscu, nawet ja wiedziałem, że tu była tylko kwestia czasu. Nie wiem, jak