Cie¿ki ładunek, du¿a predkosc. Jesli chodzi o te druga, sprawa

zdjał resztki folii i rzucił ja Aleksowi, potem otworzył druga dla siebie. - Jesli Marla z tego wyjdzie... - Jesli, Alex? Jesli? Marla jest najsilniejsza, najbardziej zdecydowana istota, jaka znam. Wyjdzie z tego. Na litosc boska, nie kładz jej jeszcze do grobu. Jest w koncu twoja ¿ona, do cholery! 20 Przemilczane oskar¿enia. Wspomnienia, których nie ma prawa przywoływac - zmysłowe i bolesnie intensywne. Nickowi nagle zaschło w gardle. Wiatr bezlitosnie chłostał go po twarzy. Pociagnał długi łyk ze swojej puszki. Twardziel, siedzacy u jego stóp, zaskamlał cicho. Ale Nick ju¿ przekroczył w swoich wspomnieniach granice, do której od lat sie nie zbli¿ał, ju¿ wszedł na droge wiodaca prosto do ¿ony brata. Zakazane wizje o¿yły nagle w jego pamieci, przed oczami staneły mu obrazy pieknej kobiety o przekornych oczach i zalotnym usmiechu. Słyszał cichy plusk wody na przystani, samochody na drodze, stłumiony ryk morza uderzajacego o brzeg po drugiej stronie pomostu i krzyk mew; http://www.thrustmaster.com.pl - Od czego? - To jakaś oficjalna sprawa? - Nie. - Shep otarł usta wierzchem wolnej dłoni. Piegowatą skórę nad jego górną wargą pokrywał meszek. - Ot, beztroska pogawędka dwóch kumpli. Nevada nie wierzył mu ani trochę. Nigdy się nie przyjaźnił z Shepem, nawet w czasach, gdy grali w jednej drużynie. Obaj o tym wiedzieli. Ale trzymał język za zębami. Marson przyjechał tutaj nie bez powodu. To musiało być coś poważnego. Shep wyszarpnął puszkę z uchwytu i rzucił ją Nevadzie, a on złapał ją w locie. - Co za cholerny upał - burknął Shep. Otworzył puszkę i słuchał krzepiącego syku powietrza. Kiwnął głową, uniósł puszkę i pociągnął duży łyk. - Tu zawsze jest gorąco - odparł Nevada, otwierając swoje piwo. - Lato w Teksasie. - Chyba o tym zapomniałem. - Shep zachichotał, ale bez krztyny wesołości. - Chodź, przysiądziemy na chwilkę. - Kiwnął głową w kierunku frontowego ganku, gdzie dwa plastikowe krzesła cierpliwie pokrywały się kurzem. Po

gdzie pózniej był te¿ przewodnikiem wedkarskim. Miał własna łódke, prowadził firme produkujaca czesci zamienne do samochodów cie¿arowych i dorobił sie w koncu niewielkiego majatku. Potem zaczał kupowac i sprzedawac drobne przedsiebiorstwa w okolicach Seattle i w jakis sposób został 159 Sprawdź - Nie rozumiem, co Marla mogłaby widziec w Montym - warknał, walczac z nagłym pragnieniem, by pochylic sie nad stolikiem, chwycic Walta za koszule na piersi i nazwac go kłamca. Ale odkad sie znali, Walt Haaga zawsze mówił prawde. - Jest dosc przystojny, chyba mo¿e sie podobac, choc ta bójka zrobiła swoje. Kiedy Fenton jeszcze ¿ył, Monty szastał pieniedzmi na prawo i lewo. Potem to sie zmieniło, oczywiscie, ale kiedy spotykał sie z Marla, ciagle miał swój udział w rodzinnej fortunie Cahillów. - Walt dokonczył swoje piwo i skinał na kelnerke, ¿eby przyniosła mu nastepne. - Na jej korzysc mo¿e swiadczyc fakt, ¿e nie trwało to długo, najwy¿ej jakis miesiac czy dwa. Pózniej Marla zeszła sie z Aleksem.