mu wyzwanie. Popychała go. A przede wszystkim sprawiła... że śnił o białym

Kobiety, które decydują się zostać w domu, też mają kłopoty z dziećmi. Sandy skinęła głową. Nigdy głośno nie przyznałaby się do tego, ale ulżyło jej. Po chwili wahania zapytała: – Mój syn już wcześniej miał problemy emocjonalne. A teraz, w najlepszym przypadku, był świadkiem trzech brutalnych morderstw. Jak to na niego wpłynie? – Musi wyrzucić wszystko z siebie. Tłamszenie emocji tylko pogorszy sprawę. – Wzrok Quincy’ego prześlizgnął się na Rainie. – A jeśli... jeśli zrobił coś złego? Quincy nie odzywał się przez chwilę. – Będzie potrzebował intensywnej pomocy – powiedział w końcu. – Niewykluczone, że dręczy go poczucie winy i nienawiść do samego siebie. Ktoś musi mu pomóc pogodzić się z tym, co się stało. W przeciwnym razie istnieje niebezpieczeństwo, że po prostu zignoruje wyrzuty sumienia. Zacznie uważać się za bezlitosnego zabójcę i stanie się nim. Rozległo się pukanie. Luke Hayes wetknął głowę do pokoju. Jego wzrok padł na Sandy. – Już czas. – Już? Zerknęła na zegarek. Odczytanie godziny zajęło dłuższą chwilę, bo ręka wciąż jej się trzęsła. Dziewiąta. Pogrzeb Alice i Sally miał się rozpocząć dopiero o pierwszej, ale do udziału w nim szykowało się całe miasto. Ludzie chcieli zająć dobre miejsca. Sandy nie miała wyjścia. Musiała wracać. Tego dnia na jej rodzinę nałożono praktycznie http://www.topfakty.pl/media/ – Mamo, mamo. – Moje kochanie. Sandy podniosła pełne łez oczy na Chuckiego, który – z czego dopiero teraz zdała sobie sprawą – był półnagi i umazany krwią. – Danny? – spytała chrapliwym głosem. – Nie wiem, proszą pani. – Shep? – Przykro mi, nie wiem. Sandy osunęła się na kolana. Miała przy sobie jedno dziecko. Jedno było bezpieczne. Ale to nie wystarczało. Znowu opanowały ją złe przeczucia. Nagle zrobiło jej się przeraźliwie zimno. Podniosła błagalnie oczy do nieba. – Gdzie jest mój syn? O Boże, gdzie jest Danny? Sama w szkole. W wilgotnych dłoniach Rainie kurczowo ściskała glocka 40. Z trudem

- Proszę pamiętać o tym, o czym mówiliśmy. Niech pani będzie ciekawa. Proszę się postawić na miejscu tego człowieka. Co tak naprawdę jest motorem jego działania? Kimberly wzięła głęboki wdech. - Gra - powiedziała po chwili. - On lubi grać. - Tak, to się zgadza z tym, co już wiemy. Co poza tym? Sprawdź nie przeszkadzać sąsiadom. - Kto...? Kto w końcu zadzwonił na policję? - Quincy. - Był tutaj? - Utrzymuje, że znalazł się tu zaraz po północy, ponieważ nie mógł się dodzwonić do swojej byłej żony. Martwił się o jej bezpieczeństwo, więc przyjechał. - Utrzymuje? - Określenie to nie spodobało się Rainie. - Jak to „utrzymuje"? Agentka specjalna Rodman uciekła wzrokiem. - W głównej łazience jest stłuczone okno witrażowe - mruknęła. - Jedna z teorii zakłada, że podejrzany wdarł się do środka wczesnym wieczorem i zaskoczył panią Quincy, kiedy wróciła do domu. - Jedna z teorii?