Mimo ostrze¿en Eugenii Marla wypiła łyk zimnego białego

teraz prawdziwa bombe: - Dziewczyna, która narobiła tyle szumu i groziła, ¿e wniesie oskar¿enie przeciw Cahillom, nazywała sie Julie Johnson. - Co? - Janet usmiechneła sie szeroko. - Własnie. To samo imie i to samo nazwisko. Chocia¿ ta dziewczyna, kiedy trafiła do Cahill House, twierdziła, ¿e nie jest zame¿na. To mo¿e byc tylko zbieg okolicznosci. - Akurat. Paterno usmiechnał sie kacikiem ust. - Moim zdaniem, ta dziewczyna wpadła w kłopoty, trafiła do Cahill House, a ksie¿ulo nie umiał utrzymac rak przy sobie... albo wymysliła sobie cała historie o wielebnym. Chce wiedziec, co robiła od tego czasu. - Dowiem sie - obiecała Janet. - Cos jeszcze? - Tak. Dzwoniła Marla Cahill. Twierdzi, ¿e odzyskuje pamiec. Powoli. Na razie wracaja do niej tylko strzepy wspomnien, ale miedzy innymi przypomniało jej sie, ¿e jechała samochodem z Pam Delacroix. Nie wie dokad ani po co, nie pamieta te¿, czy ta kobieta była jej bliska przyjaciółka czy tylko znajoma, ale mówi. ¿e widziała na drodze jakiegos http://www.wszczepyzmetali.com.pl/media/ tej tezy. - Pogrzebał w papierach rozło¿onych na biurku i wyciagnał kopie rysunku ołówkiem. - To portret pamieciowy człowieka, który prawdopodobnie zamordował Charlesa Biggsa. Jedna z pielegniarek widziała go i z jej pomoca nasz rysownik stworzył te podobizne - Podał szkic Marli, ale schematyczny wizerunek z nikim jej sie nie skojarzył. Nick tak¿e nie rozpoznał twarzy z rysunku. - W porzadku. - Paterno właczył komputer i szybko wystukał cos na klawiaturze. - Na podstawie rysunku opracowalismy to... - Na ekranie pojawiła sie twarz me¿czyzny w okularach, z wasami i wystajaca szczeka. Paterno odwrócił ekran, ¿eby Marla mogła zobaczyc portret. Potrzasneła głowa. - A teraz? - Paterno uderzył w jakis klawisz i wasy

Nevada stał obok niej, prawie jej dotykał. - Przyjechałem zobaczyć się z Shelby, ale myślę, że dobrze byłoby, żebyśmy porozmawiali. - Czyżby? - Sędzia zerknął na córkę i przestał się ironicznie uśmiechać, kiedy zauważył, że jest na wpół rozebrana. - Coś mi się wydaje, że powinieneś był ze mną porozmawiać jakieś dziesięć lat temu, uciąć jakąś szybką 51 pogawędkę, kiedy się z nią wykradałeś. Sprawdź stanowiło dopiero poczatek wydatków. Opłaty zwiazane z wynajmem budynku były astronomiczne, nawet tak dobra lokalizacja nie mogła ich usprawiedliwiac. W ka¿dym razie zdaniem Nicka. Alex zaparkował na waskim, zarezerwowanym dla niego miejscu w gara¿u pod budynkiem, a potem poprowadził brata do windy, która wjechali na trzecie pietro. Pchnał podwójne drzwi z grubego szkła, ozdobione logo firmy, i wszedł do holu. Zatrzymał sie tam na dłu¿sza chwile, przedstawił Nicka sekretarce, odebrał wiadomosci, a potem zaprosił brata do wielkiego gabinetu. Stało tam pote¿ne biurko, kilka kanap, stolik z dwoma skórzanymi fotelami, barek i długa, niska szafa na dokumenty. Biurko stało przed oknami, z których roztaczał