butelkowozielonych skarpetkach, które ktoś jej pożyczył.

lady Rothley — i to tylko po to, by powiedzieć, że starszy książę darzył go wielkim podziwem. Myślę, że nigdy się nawet nie spotkali. — Chyba rzeczywiście nie. Choć bardzo się tego bałam — powiedziała Tempera, wzdychając z ulgą. 66 — Z tego wynika, że książę nie powinien być szczególnie zainteresowany córką twojego ojca — stwierdziła lady Rothley. — Nie denerwuj się, Tempero. Jeśli książę myśli, że interesujesz się malarstwem, to i ja wydam mu się bardziej atrakcyjna. Lady Rothley roześmiała się. Tempera jednak nie miała dobrego humoru. — Bardzo proszę, bądź rozsądna, belle-mère — prosiła. — Bardzo prawdopodobne, że książę wspomni ci coś o tym spotkaniu, więc myślałam, co mogłabyś mu powiedzieć. — I co wymyśliłaś? — spytała macocha obojętnie. — Musisz powiedzieć, że wiesz o mnie bardzo niewiele, że byłaś zmuszona szybko znaleźć jakąś pokojówkę, a jedna z przyjaciółek poleciła ci właśnie mnie. Bądź bardzo http://www.wylecze.pl/media/ Cara przerwała mu, uśmiechając się lekko: - Dobranoc, Shey. Kiedy przyszliście, właśnie zbierałam się do wyjścia, a skoro już jest po wszystkim, mogę spokojnie wracać do domu. Do zobaczenia rano. Miło mi było cię poznać, Tanner. Odwróciła się i wyszła do księgarni. - Ho! - Shey nie kryła zdumienia. - Co w nią wstąpiło? - Jak mam to rozumieć? - zapytał Tanner. - To najdłuższa wypowiedź, jaką Cara wygłosiła przed nieznanym jej człowiekiem. A w zasadzie, jaką wygłosiła kiedykolwiek, bo nigdy nie wypowiada swoich opinii, nawet jeśli kogoś dobrze zna. - Miałem szczęście - mruknął Tanner.

Tempera roześmiała się i spojrzała na lady Rothley. — Belle-mère, powinnaś wiedzieć, kim był Tycjan. Książę ma rację. Wyglądasz zupełnie jak Wenus z lutnistą albo Wenus ze zwierciadłem. — Czy to komplement? — spytała lady Rothley niepewnie. Sprawdź - Sama trafię do domu - odezwała się Shelly. Po Peterze spłynęło to jak woda po kaczce. Nie zważając na protesty Shelly, wyszedi za nią na ulicę. Już w drzwiach pomachał do Tannera. - Nie czekajcie na mnie! - rzucił. Shey podeszła do drzwi, przekręciła tabliczkę z napisem „Zamknięte". - Ty też już możesz iść - prosto z mostu powiedziała do Tannera. - Nie, chętnie zaczekam - zapewnił spokojnie. Shey wzniosła oczy do nieba. Weszła za bar, mrucząc coś do siebie pod nosem. Tanner domyślił się, że wybrzydza na jego temat, ale przyjął to ze stoickim spokojem.