była na tyle głupia, by wyprowadzać go z błędu. Wiedziała lepiej od

Otworzył drzwi i usiadł obok niej. Zapięli pasy, Milla wycofała samochód i ruszyła. Minęło kilka minut, nim się odezwał. - Tobie nie było to dane - powiedział. Od razu zrozumiała, o czym mówi. O tę wyjątkową chwilę, gdy nieopisana radość rozpromieniła twarz matki Maksa trzymającej w ramionach swoje dziecko całe i zdrowe. - Nie - odparła ze ściśniętym gardłem. - Gdy ja ostatni raz widziałam swego synka, on płakał. Spał sobie spokojnie tuż przy piersi, aż nagle brutalnie go ode mnie oderwano. Straszliwie krzyczał. Wciąż widziała tę małą twarzyczkę wykrzywioną przerażeniem i bólem. Zacisnęła zęby, starając się nie rozpłakać. - Rozumiem, dlaczego to robisz - odezwał się Diaz po dłuższej chwili. - To było... coś dobrego. - Najlepszego - szepnęła. - Nie sądzę, byś kiedykolwiek odnalazła synka - powiedział obojętnie. - Ale zabiję dla ciebie Pavona. an43 142 http://www.wyposazenie-lazienki.net.pl/media/ jedziemy, nie będzie przyjemnym miejscem. - Ssspoko - powiedział łobuzersko. - Dawno nie zrobiłem już porządnej rundki po knajpach. - Och, jeszcze jedno, nie wiem, ile to zajmie. Możliwe, że całą noc. - Mam jutro luzy w szpitalu. Nic planowego aż do południa. Nie ma sprawy. - Dzięki, Rip. Słodki jesteś. - Wiem - odparł zadowolonym z siebie głosem. Godzinę później przekroczyli pieszo granicę, wchodząc do Juarez. Dotychczas Milla korzystała z usług Cheli tylko w przypadku opuszczania strefy nadgranicznej, ale tym razem stwierdziła, że głupotą byłoby zbliżać się do Pavona z gołymi rękami. Zadzwoniła do

43 stąd cały kościół i jego najbliższe otoczenie. Teraz pozostawało tylko czekać. Wskazówka minutowa jej zegarka wędrowała leniwie po tarczy. Minęła jedenasta. Wreszcie kwadrans później usłyszała warkot silnika. Spięła się w nerwowym oczekiwaniu, choć wiedziała, że może Sprawdź sposób. Jak na człowieka, który miał poważne problemy w porozumiewaniu się ze światem, szło mu całkiem nieźle. Zapadła cisza. Oboje jeszcze wsłuchiwali się w słowa, które padły przed chwilą. Milla wiedziała, że Diaz oczekuje teraz czegoś od niej. Prostych słów: „wybaczam ci" i „ja też cię kocham". Tymczasem, choć mogła już teraz z pewnością dać mu te pierwsze, to wcale nie była pewna drugich. Ból i złość ciągle w niej tkwiły, choć już nie tak dojmująco. Było ją teraz stać tylko na odłożenie przeszłości na bok i propozycję: zacznijmy od nowa. Można było się spierać o definicję słowa „przebaczenie". Może polegało właśnie na gotowości do pójścia naprzód. Ale tu chodziło o Diaza, a nie jakiegoś an43