281

O dwudziestej drugiej trzydzieści było już po przemówieniu, po podziękowaniach i po uściskach dłoni. Milla z trudem wspięła się do samochodu. Kiedy zamykała drzwi, usłyszała swoje imię: True, pomachawszy jej, właśnie podchodził do auta. - Zjemy jutro razem kolację? - zapytał bez zbędnych wstępów an43 80 i flirtowania. Nawet jej to odpowiadało, była zbyt zmęczona, by wdawać się w słowne gierki. - Dzięki za zaproszenie, ale jutro mam kolejną imprezę zorganizowaną w celu zbierania funduszy. Tym razem w Dallas. Tak było. Już się nie mogła doczekać, zupełnie jak wizyty u dentysty - To może pojutrze? - Pojutrze... - uśmiechnęła się kwaśno. - Nie mam pojęcia, co będę robić pojutrze. Nic nie mogę obiecać. Cisza. - Wiedziesz dziwne życie, Millo - odezwał się wreszcie True. - Nie zostawiasz sobie czasu nawet na odrobinę prywatności. http://www.zabudowabalkonow.biz.pl/media/ wątpliwości co do końcowego efektu. Milla była już jego. Tym razem nie zadzwonił po samochód. Wziął taksówkę, podjechał kawałek, ale kazał wysadzić się dość daleko od nory Loli Guerrero. Poszedł pieszo: cicho, ostrożnie, podchodząc z innego niż poprzednio kierunku, zdając sobie sprawę z tego, że jedyną jego bronią jest schowany w bucie nóż. Meksykanka miała czas, by opatrzyć swój złamany palec. Powinna teraz być w domu, głaskać obolałą dłoń, łykać tabletki przeciwbólowe i kląć Diaza w żywy kamień. Był on teraz zapewne ostatnią osobą, którą Lola miałaby an43 239 ochotę zobaczyć. Z tego też powodu będzie się go chciała jak

przesłuchania, Milla wątpiła, czy w ogóle będzie jakieś śledztwo. - Nie, nie sądzę. Jesteś bezpieczny Chciała powiedzieć mu więcej, ale pamiętała, by nie wdawać się w szczegóły przez telefon. Rip także był ostrożny, przykład Susanny nauczył go, ile może kosztować chwila niefrasobliwości w prywatnej rozmowie. Sprawdź pracownik zakładu pogrzebowego - ale najprawdopodobniej był to jednak lekarz. Jaki lekarz mieszkał w pobliżu wioski, w której porwano dziecko Milli, a potem w pasie granicznym, gdzie znajdowano okaleczone ciała? Tylko Susanna Kosper. Musiał ostrzec Millę. * ** Była połowa października, a Diaz wciąż nie dawał znaku życia. Milla martwiła się tak bardzo, że nie była w stanie na niczym się skoncentrować. Może coś mu się stało? Meksyk był z zasady raczej przyjaznym i gościnnym krajem, ale - jak wszędzie - przecież i tam żyło sporo mętów. Założyłaby się o cokolwiek, że Diaz dałby radę an43