JEDNA DLA PIĘCIU 129

Często znajdowali się na krawędzi. Kondor, myślał Luke, popijając piwo. Wielki drapieżnik. Prawdziwy myśliwy. Ptak, któremu grozi wyginięcie. Ten człowiek mógł mu udzielić bardzo cennych informacji, a nawet, być może, podczas bezpośredniej rozmowy ujawnić tajemnice psychiki płatnego rządowego zabójcy. Człowieka, który zabijał nie tylko dla pieniędzy, ale i dla swego kraju, jednak którego ten kraj się wstydził. Bohater Luke’a miał być kimś takim – płatnym państwowym zabójcą, który nagle stracił pracę. Jedyne, co umie, to mordować. Co teraz czuje? Co robi? Tego chciał się dowiedzieć od Kondora. Luke raz jeszcze spojrzał na zegarek i pomyślał, że chyba nic z tego nie będzie. Miałby naprawdę dużo szczęścia, gdyby Kondor się zjawił. Należał przecież do rzadkiego gatunku, jak jego ptasi odpowiednik, a poza tym od jego dawnych kolegów odróżniało go to, że został w Firmie, miał więc dużo do stracenia. Ujawnienie zawodowych tajemnic jakiemuś pismakowi mogło go sporo kosztować. – Chodź do nas, Kate! Jak zwykle odwrócił się w kierunku, z którego dobiegł głos. Nie potrafił http://www.zsskolbuszowadolna.com.pl - Pocałuj mnie, Lindo - poprosił. Malinda, przestraszona, otworzyła szeroko oczy. - Nić mogę. Jack pocałował najpierw jedną zamkniętą już powiekę, potem drugą. - Ależ możesz. Rozluźnij się i nie bój. Nie poruszyła się i Jack zaczął obawiać się, że jej stan emocjonalny jest dużo bardziej skomplikowany niż przypuszczał. Wtem jej nieśmiała ręka wspięła się do jego policzka i tam spoczęła. Poczuł dudnienie jej tętna i zrozumiał, ile kosztował ją nawet taki drobny gest. Zawstydził się. Wciąż trzymając ją w objęciach, nie zważając na wodę i gruz, osunął się na podłogę.

czegoś brakowało... – Wzruszyła ramionami. – To wytrąciło mnie z równowagi na resztę dnia. Richard pokręcił z niedowierzaniem głową. – Nie chcesz chyba powiedzieć, że dałaś się nabrać na te głupoty! Nie będziesz się nimi przejmować, co? – Nie, tylko... – Spojrzała gdzieś w przestrzeń, a potem znowu na Sprawdź Pochylił się i przykrył jej dłoń swoją. – Chcesz o tym pogadać? – Nie, to głupstwo. – Poczuła się lekko zażenowana. – Śmiałbyś się ze mnie. – Sprawdźmy to. W końcu opowiedziała mu o rozmowie z Tess. – I wiesz, ona naprawdę mi współczuła. Jakby w moim małżeństwie czegoś brakowało... – Wzruszyła ramionami. – To wytrąciło mnie z równowagi na resztę dnia. Richard pokręcił z niedowierzaniem głową. – Nie chcesz chyba powiedzieć, że dałaś się nabrać na te głupoty! Nie będziesz się nimi przejmować, co? – Nie, tylko... – Spojrzała gdzieś w przestrzeń, a potem znowu na