Przecież ja tylko próbuję spojrzeć na to wszystko z jakiejś rozsądnej

pod ramię, więc Shey nie pozostało nic innego, jak tylko złożyć koc i podążyć za nimi. ROZDZIAŁ PIĄTY - Cześć, Shey! - Ich przybycie wywołało wesołe okrzyki. Tanner zerknął na stojącą obok niego Shey. Wydawała się nieco zmieszana. - Spotkałyśmy Shey i ściągnęłyśmy ją do nas - wyjaśniła Pearly. - A oto jej kawaler. - To żaden mój... - zaczęła Shey, ale Pearly nie dała sie uciszyć. - To jest Elmer - zaczęła prezentację. - To Josie i jej Hoffman. Libby, Josh i dwójka ich urwisów, Meg i J.T. A to Mac, Mia i ich córeczki, Katie i Merry. A to... Prezentacjom nie było końca. Tanner od małego wprawiał się w zapamiętywaniu twarzy i nazwisk, jednak nawet dla niego było to zbyt wiele. - No to na dzisiaj wystarczy - powiedziała w końcu Pearly. - Normalnie byłby tu jeszcze Joe z Louisa i Aaronem, ale Ella, ich najmłodsza pociecha, jest jeszcze za mała na koncerty na świeżym powietrzu. http://www.auto-floty.com.pl/media/ - Milcz, Flic. - Sylwia zdjęła płaszcz i wcisnęła go wnuczce. - Może jestem przemęczona i mam wszystkiego dosyć, ale jestem też niestety jedyną dorosłą osobą, która rządzi w tym domu, i w tej chwili proszę was wszystkich o jedno: żebyście byli cicho i słuchali. Wszyscy posłusznie zamilkli. - Imogen i Chloe! - Sylwia podniosła głos tak, aby słyszano ją na górze. - Natychmiast zdejmijcie mokre ubrania. Zuzanno - dodała ciszej - jeśli koniecznie chcesz zostać, to bądź łaskawa zaczekać na mnie w salonie. - Wolałabym raczej... - Nie obchodzi mnie, co byś wolała. 291 - Doskonale. - Zuzanna po raz pierwszy wyglądała na obrażoną,

Parker zdążyła prysnąć. - I co będziemy przez ten czas robić? - Podziwiać piękne widoki - odparła, uśmiechając się i wskazując ręką na otaczający ich krajobraz. Nie skomentował jej słów, miał jednak przeczucie, że każde z nich będzie podziwiać co innego. Sprawdź usługowych, wreszcie Karolina znów przystanęła przy delikatesach, nazwanych przez Sylwię „Niebo w Gębie". - Mamo, przecież już wczoraj dostarczyli zamówienie. - No tak. - Karolina znowu westchnęła; uparta córka znów odcięła jej kolejną drogę ucieczki. - Och, Flic, to wszystko jest dla mnie takie bolesne! I biedny Matthew zaczyna też mieć tego dość. - Przykro mi. - Nieprzycięta w porę grzywka musnęła brwi Flic i dziewczyna odrzuciła ją do tyłu ruchem głowy. - Naprawdę żal mi Matthew, ale znacznie bardziej ciebie. - Wzięła matkę pod rękę i poszły dalej, obok neogotyckiej kaplicy unitarian. - Jesteś moją matką. - Ścisnęła mocniej jej ramię. - Nic na to nie poradzę, że bardziej mi zależy na tobie niż na nim, to chyba naturalne? - Oczywiście. I Matthew pierwszy to rozumie.